7 sierpnia 2020 roku na Krakowskim Przedmieściu odbył się protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie Margot, podejrzanej o uszkodzenie furgonetki z homofobicznymi hasłami i atak na jej kierowcę.
Policjanci najpierw zatrzymali Margot, a potem kolejnych uczestników protestu. Doszło do przepychanek, łącznie do sprawy zatrzymano 48 osób. Rzecznik Komendy Stołecznej Sylwester Marczak mówił wówczas, że czynności wobec tych osób są prowadzone w oparciu o artykuł 254 Kodeksu karnego, czyli czynny udział w zbiegowisku. Niektórym osobom postawiono również zarzut uszkodzenia radiowozu i znieważania policjantów.
Wśród zatrzymanych za udział w zbiegowisku był 20-letni Aleks. Jak się okazało - niesłusznie.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Po zatrzymaniu dwa tosty i kubek herbaty
Pełnomocnik zatrzymanego mężczyzny mecenas Karol Wenus przekazał nam, że jego klient "od samego początku twierdził, że zachowywał się spokojnie i nie uczestniczył aktywnie w żadnym zbiegowisku. W jego ocenie został zatrzymany tylko i wyłącznie dlatego, że miał tęczową maseczkę". - Klient został zwolniony dopiero następnego dnia około godziny 18. Przebieg jego zatrzymania był nieprawidłowy, momentami skrajnie nieprawidłowy - powiedział nam mecenas Wenus.
Aleks opowiedział nam o okolicznościach zatrzymania. - Na Krakowskim Przedmieściu pojawiłem się po godzinie 20. Już było w zasadzie po proteście. Policja otaczała jeszcze pewną część placu (w pobliżu pomnika Mikołaja Kopernika - red.). Stałem tam i rozmawiałem z dziennikarką i jeszcze kilkoma innymi osobami. W pewnym momencie podbiegli policjanci, złapali mnie za ramiona i zaczęli prowadzić do radiowozu. Wrzucili mnie tam i jeszcze kilka innych osób i kazali czekać. Po chwili radiowóz odjechał. Pytaliśmy, na jakiej podstawie zostaliśmy zatrzymani i czy mogą nam podać swoje nazwiska. Usłyszeliśmy jedynie, że zatrzymano nas za udział w zgromadzeniu w trakcie pandemii - relacjonuje mężczyzna.
Jak twierdzi, zawieziono go na komendę przy Wilczej, gdzie przez długi czas nie pozwolono mu wyjść do toalety. - Bardzo długo czekałem, aż spiszą protokół z zatrzymania. Wtedy jeszcze miałem nadzieję, że mnie wypuszczą. Między godziną pierwszą a drugą w nocy zostałem przewieziony w kajdankach do pomieszczenia dla osób zatrzymanych - opowiada. - Policjantów informowałem, że przyjmuję leki i będę ich potrzebować rano. Powiedzieli, że będą się tym martwić rano. Ale wtedy też ich nie otrzymałem. Policjanci powiedzieli, że nie mogą mi ich wydać i że muszę poczekać, aż mnie wypuszczą. Nie powiedzieli jednak, kiedy to nastąpi - dodaje.
Nasz rozmówca mówi, że został wypuszczony dopiero około godziny 18 następnego dnia, po przesłuchaniu. - Przez cały ten okres od zatrzymania do wypuszczenia dostałem na śniadanie kubek herbaty i dwa tosty - mówi Aleks.
Sąd: 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia
Karol Wenus, który reprezentuje mężczyznę pro bono, złożył zażalenie na zatrzymanie. - Zostało ono uwzględnione przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, który wskazał, że było ono niezasadne i nieprawidłowe. Mój klient przed zatrzymaniem, jak i w jego toku zachowywał się spokojnie, grzecznie, nie awanturował się – po prostu stał w grupie zgromadzonych osób, zaś po zatrzymaniu bez sprzeciwu podał swoje dane osobowe - opisuje adwokat.
Oprócz zażalenia do sądu złożony został również wniosek o zadośćuczynienie za niesłuszne zatrzymanie. Rozpatrywał go Sąd Okręgowy w Warszawie. - Wyrokiem z dnia 27 stycznia 2022 roku sąd uwzględnił wniosek o zadośćuczynienie i zasądził na rzecz mojego klienta kwotę 10 tysięcy złotych - informuje Karol Wenus.
Informację potwierdza sekcja prasowa sądu. "Sąd Okręgowy w Warszawie w sprawie (...) dot. zadośćuczynienia za doznaną krzywdę wynikłą z niesłusznego zastosowania środka przymusu w postaci zatrzymania, wyrokiem z dnia 27 stycznia 2022 r. zasądził od Skarbu Państwa na rzecz Aleksa W. kwotę 10 000 zł tytułem zadośćuczynienia wraz z ustawowymi odsetkami od dnia uprawomocnienia się wyroku do dnia zapłaty oraz kosztami postępowania obciążył Skarb Państwa" - czytamy w odpowiedzi na nasze pytanie.
Zatrzymywani za tęczowe elementy ubioru
Karol Wenus twierdzi, że złożone w toku rozprawy o zadośćuczynienie zeznania policjanta, który zatrzymał Aleksa, potwierdziły, "że zatrzymania dokonane w dniu 7 sierpnia 2020 roku były dokonywane wyrywkowo, bez żadnego związku z zachowaniem osób, zaś osoby zatrzymywane wybierano m.in. z uwagi na tęczowe elementy ubioru".
Według protokołu rozprawy z 27 stycznia 2022 roku (tekst przekazał nam adwokat), policjant zeznał, że mężczyzna "stał w jednej z grupek tego zgromadzenia, oni byli spokojni, inni byli niespokojni". Powiedział też, że jeśli chodzi konkretnie o tego zatrzymanego, "to wobec niego nie istniała obawa, że on może się ukryć bądź uciec". Ponadto policjant zeznał, że funkcjonariusze interweniujący wtedy na Krakowskim Przedmieściu otrzymali polecenie "zatrzymania wszystkich osób oznakowanych barwami LGBT, niezależnie od tego, w jaki sposób się zachowywali". - Polecenie to traktowaliśmy jako rozkaz, który należy wykonać - zeznawał funkcjonariusz.
- Wyrok jest nieprawomocny. Póki co, nie ma informacji, czy prokuratura będzie składać od niego apelację - podsumowuje mecenas Wenus.
Autorka/Autor: Dariusz Gałązka
Źródło: tvnwarszawa.pl