- 51-latek wykorzystał roztargnienie dwóch młodych kobiet, które podczas przeprowadzki zostawiły część swojego bagażu na klatce schodowej. Mężczyzna nie zdawał sobie sprawy, że moment kradzieży zarejestrowały kamery - przekazał rzecznik śródmiejskiej policji podinspektor Robert Szumiata.
Jak opisał policjant, pokrzywdzone sporą część rzeczy i bagażu wniosły już wcześniej. - To były ostatnie przedmioty, które tego dnia pozostały im do przetransportowania. Jakież było ich zdziwienie, kiedy po zejściu na parter zobaczyły, że ich walizki i torba "zniknęły" - przekazał.
W walizkach przedmioty warte 10 tysięcy złotych
Kobiety o tym, co je spotkało powiadomiły policjantów. Rozwikłaniem zagadki zajęli się funkcjonariusze ze śródmiejskiego wydziału operacyjno-rozpoznawczego. - To oni w zaledwie kilka dni nie tylko trafnie wytypowali osobę podejrzewaną o tę kradzież, ale także zatrzymali ją i odzyskali zarówno walizki, jak i wszystkie przedmioty, które się w nich znajdowały o wartości ponad 10 000 złotych - wyliczył Szumiata. I dodał: - Sprawcą okazał się sąsiad z klatki obok. Kamery monitoringu zarejestrowały to co zrobił. Mężczyzna ukrył skradzione rzeczy w swoim mieszkaniu. Kiedy do niezamkniętych drzwi lokalu zapukali policjanci i weszli do środka 51-latek wskoczył pod łóżko udając, że w mieszkaniu nie ma nikogo. Kryminalni nie dali się jednak na to nabrać.
Zatrzymany usłyszał już zarzut kradzieży, za co zgodnie z kodeksem karnym grozi do pięciu lat pozbawienia wolności
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP I