Cztery osoby, które były z Łukaszem Ż., gdy spowodował on wypadek na Trasie Łazienkowskiej, nie wyjdą na wolność. Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił zażalenia obrońców na areszty dla nich.
"Dziś (w środę - red.) Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił zażaleń obrońców na postanowienia w przedmiocie zastosowania środków zapobiegawczych wobec czterech popleczników pomagających Łukaszowi Ż. - sprawcy wypadku z dnia 15 września 2024 r. na Trasie Łazienkowskiej i utrzymał w mocy dalsze stosowanie tymczasowego aresztowania" - poinformowała w komunikacie Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Jak dodano, na rozpoznanie oczekuje zażalenie jeszcze jednego podejrzanego.
Zostali zatrzymani na miejscu wypadku
Mężczyźni: Mikołaj N., Damian J. i Maciej O. zostali zatrzymani na miejscu wypadku. - Będąc świadkami wypadku w ruchu lądowym, nie udzielili pomocy pokrzywdzonym w wypadku, a nadto utrudniali postępowanie, pomagając uniknąć odpowiedzialności karnej Łukaszowi Ż. - sprawcy wypadku - w ten sposób, że zainicjowali jego ucieczkę i mu w niej pomogli - przekazał wcześniej prok. Skiba. Usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa. Grozi im odpowiednio do 3 lat więzienia i od 3 miesięcy do lat 5. Mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani.
Kacper K. to dysponent samochodów: volkswagena arteona, którym kierował Łukasz Ż., gdy spowodował wypadek, oraz auta marki Cupra, którym pomógł uciec z miejsca zdarzenia sprawcy wypadku, a który następnie udostępnił Łukaszowi Ż. za pośrednictwem Aleksandra G.
Ponadto Kacper K. w dniu 15 września, będąc świadkiem wypadku w ruchu lądowym, nie udzielił pomocy rannym w wypadku. Usłyszał zarzuty nieudzielenia pomocy oraz poplecznictwa. Został aresztowany na trzy miesiące.
Ostatnią osobą jest Aleksander G., w którego mieszkaniu przebywał po wypadku Łukasz Ż. To Aleksander G. przekazał Łukaszowi Ż. samochód, którym ten uciekł za granicę. Mężczyźnie zarzuca się poplecznictwo. On również przebywa w areszcie.
Podejrzany o spowodowanie wypadku wielokrotnie karany
Łukasz Ż., który spowodował wypadek, kierując samochodem osobowym marki Volkswagen Arteon, a następnie zbiegł z miejsca zdarzenia, podejrzany jest o spowodowanie wypadku w ruchu lądowym, prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości i niestosowanie się do orzeczonych środków karnych. Grozi mu od 9 miesięcy do 12 lat więzienia. Teraz przebywa w niemieckim areszcie.
Łukasz Ż. był wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, za oszustwa i posiadanie narkotyków. W zeszłym roku został orzeczony w stosunku do niego zakaz prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych.
Odsiedział 11 miesięcy (od 2 października 2021 r. do 27 sierpnia 2022 r.). "Oznacza to, że zagrożenie ustawowe, w związku z potwierdzeniem działania sprawcy w warunkach powrotu do przestępstwa, tzw. recydywy, może ulec zwiększeniu w wysokości do górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę" - wyjaśnił prok. Skiba.
Jedna osoba zginęła
Do wypadku doszło w nocy z 14 na 15 września, na Trasie Łazienkowskiej na wysokości Torwaru w kierunku Pragi. Volkswagen, za którego kierownicą siedział najprawdopodobniej Łukasz Ż., najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne.
Fordem podróżowała czteroosobowa rodzina. W zderzeniu zginął 37-letni pasażer tego auta. Do szpitala trafiły trzy osoby z niego: kierująca 37-letnia kobieta i dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Do szpitala przewieziono także kobietę, która podróżowała volkswagenem.
Jadący tym samochodem trzej mężczyźni byli nietrzeźwi. 22-latek miał we krwi ponad 2 promile alkoholu, 27-latek i 28-latek - po ponad promilu. Czwarty mężczyzna, który miał kierować samochodem, uciekł z miejsca zdarzenia - to właśnie Łukasz Ż., którego zatrzymano w Lubece w Niemczech.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Miejski Reporter