Warszawska prokuratura rejonowa skierowała Europejski Nakaz Dochodzeniowy (END) do Prokuratury Generalnej Szlezwiku-Holsztyna w sprawie Łukasza Ż. podejrzanego o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Śledczy chcą zabezpieczenia telefonu podejrzanego, jego ubrań i dokumentacji lekarskiej. Prokuratura poinformowała, kiedy mężczyzna zostanie sprowadzony do kraju.
Strona niemiecka potwierdziła wykonywanie END - poinformował w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Piotr Antoni Skiba.
Rzecznik przekazał również, że w sprawie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej, do którego doszło 15 września, status podejrzanego ma sześć osób.
Kiedy Łukasz Ż. zostanie sprowadzony do Polski?
Łukasz Ż., który spowodował wypadek, kierując samochodem osobowym marki Volkswagen Arteon, a następnie zbiegł z miejsca zdarzenia, podejrzany jest o spowodowanie wypadku w ruchu lądowym, prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości i niestosowanie się do orzeczonych środków karnych. Grozi mu od 9 miesięcy do 12 lat więzienia.
- Podejrzany aktualnie przebywa w areszcie śledczym na terenie Niemiec, trwa procedura wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania - przekazał prok. Skiba.
W piątek na antenie TVN24 Prokurator Krajowy i zastępca Prokuratora Generalnego Dariusz Korneluk przekazał, że "w ciągu maksymalnie dwóch miesięcy" Łukasz Ż. zostanie sprowadzony do Polski.
Jak tłumaczy z kolei prokurator Skiba, maksymalny czas na sprowadzenie zatrzymanego do kraju wynosi 100 dni. Wiele wskazuje na to, że w przypadku Ż. ta procedura będzie krótsza.
- Myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Współpraca z prokuratorami niemieckimi jest bardzo dobra. Wysłaliśmy jeszcze dodatkowo Europejski Nakaz Dochodzeniowy. Jest to forma pomocy prawnej o przeprowadzenie konkretnych czynności. Zależało nam na tym, żeby zabezpieczyć nie tylko dokumentację lekarską podejrzanego, który - jak wynikało z pierwszych informacji pozyskanych od strony niemieckiej - był zatrzymany na terenie szpitala w Lubece. Zależy nam również na uzyskaniu jego telefonu komórkowego, ubrań, które miał na sobie w chwili zatrzymania. Być może są to te same ubrania, w których był podczas zdarzenia - wyjaśnił prokurator Skiba.
Kolejne osoby z zarzutami
Kolejni mężczyźni: Mikołaj N., Damian J. i Maciej O. zostali zatrzymani na miejscu wypadku. - Będąc świadkami wypadku w ruchu lądowym, nie udzielili pomocy pokrzywdzonym w wypadku, a nadto utrudniali postępowanie pomagając uniknąć odpowiedzialności karnej Łukaszowi Ż. - sprawcy wypadku - w ten sposób, że zainicjowali jego ucieczkę i mu w niej pomogli - przekazał prok. Skiba. Usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa. Grozi im odpowiednio do 3 lat więzienia i od 3 miesięcy do lat 5. Mężczyźni zostali aresztowani na trzy miesiące.
Kacper K. to dysponent samochodów: Volkswagen Arteon, którym kierował Łukasz Ż., gdy spowodował wypadek, oraz auta marki Cupra, którym pomógł uciec z miejsca zdarzenia sprawcy wypadku, a który następnie udostępnił Łukaszowi Ż. za pośrednictwem Aleksandra G.
Ponadto Kacper K. w dniu 15 września, będąc świadkiem wypadku w ruchu lądowym, nie udzielił pomocy rannym w wypadku. Usłyszał zarzuty nieudzielenia pomocy oraz poplecznictwa. Został aresztowany na trzy miesiące.
Ostatnią osobą jest Aleksander G., w którego mieszkaniu przebywał po wypadku Łukasz Ż. To Aleksander G. przekazał Łukaszowi Ż. samochód, którym ten uciekł za granicę. Mężczyźnie zarzuca się poplecznictwo. On również trafił do aresztu.
Polepszył się stan poszkodowanych
- Stan zdrowia pokrzywdzonych kobiet, kierującej pojazdem ford i pasażerki volkswagena Arteon, polepszył się na tyle, iż możliwe było przesłuchanie tych osób w charakterze świadka. Z uwagi na dobro postępowania przygotowawczego nie informujemy o treści zeznań i okolicznościach przesłuchania - zaznaczył rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście zleciła wykonanie opinii toksykologicznych, daktyloskopijnych, osmologicznych, biologicznych z zakresu DNA oraz zlecono informatyczne badanie sterowników pojazdów biorących w wypadku.
- Pozyskano większość dokumentacji lekarskiej z leczenia pokrzywdzonych celem uzyskania opinii lekarskich kwalifikujących obrażenia doznane w wyniku wypadku drogowego. Trwa analiza monitoringu oraz działania zmierzające do wyjaśnienia wszystkich okoliczności czynu zabronionego - przekazał prok. Skiba.
Dodał, że z informacji uzyskanej z Prokuratury Generalnej Szlezwiku-Holsztyna wynika, że postępowanie w zakresie wydania podejrzanego Łukasza Ż. jest procedowane, zaś stosowna dokumentacja została przekazana do wyższego Sądu Krajowego.
Był wielokrotnie karany
Łukasz Ż. był wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, za oszustwa i posiadanie narkotyków. W zeszłym roku został orzeczony w stosunku do niego zakaz prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych.
Odsiedział 11 miesięcy (od 2 października 2021 r. do 27 sierpnia 2022 r.). "Oznacza to, że zagrożenie ustawowe, w związku z potwierdzeniem działania sprawcy w warunkach powrotu do przestępstwa, tzw. recydywy, może ulec zwiększeniu w wysokości do górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę" - wyjaśnił prok. Skiba.
Do wypadku doszło w nocy z 14 na 15 września, na Trasie Łazienkowskiej na wysokości Torwaru w kierunku Pragi. Volkswagen, za którego kierownicą siedział najprawdopodobniej Łukasz Ż., najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne.
Fordem podróżowała czteroosobowa rodzina. W zderzeniu zginął 37-letni pasażer tego auta. Do szpitala trafiły trzy osoby z niego: kierująca 37-letnia kobieta i dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Do szpitala przewieziono także kobietę, która podróżowała volkswagenem.
Jadący tym samochodem trzej mężczyźni byli nietrzeźwi. 22-latek miał we krwi ponad 2 promile alkoholu, 27-latek i 28-latek - po ponad promilu. Czwarty mężczyzna, który miał kierować samochodem, uciekł z miejsca zdarzenia - to właśnie Łukasz Ż., którego zatrzymano w Lubece w Niemczech.
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Vitrina.pl