Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała o umorzeniu postępowania w sprawie mężczyzny, który w listopadzie ubiegłego roku spacerował z wiatrówką na placu Piłsudskiego. Śledczy czekają jednak na opinię dotyczącą petard, które inny zatrzymany miał przy sobie, gdy wszedł z kolei na pomnik smoleński.
Chodzi o ubiegłoroczne wydarzenia, kiedy to dzień przed Świętem Niepodległości w Warszawie ogłoszono alarm dla policjantów. Przez kilka godzin trwały policyjne działania i negocjacje z mężczyzną, który wszedł na pomnik smoleński. Zakończyły się obezwładnieniem i zatrzymaniem go.
Badają zabezpieczone petardy
Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ wszczęła w tej sprawie śledztwo. Rzecznik Prokuratury Okręgowej Piotr Antoni Skiba informował wcześniej, że postępowanie dotyczy artykułu 168 Kodeksu karnego mówiącego o "przygotowaniu do przestępstwa", w tym wypadku przygotowania do wybuchu pięciu petard połączonych taśmą razem z kulkami. - Sprawa jest w toku, czekamy na opinię biegłego co do charakteru zabezpieczonych petard - poinformował nas Skiba.
Prokuratura potwierdzała też wcześniej, że ten sam mężczyzna postawił służby na nogi tuż przed wyborami, 14 października 2023 roku. Wówczas Krzysztof B. przyjechał pociągiem z Lublina do Warszawy, a następnie poszedł na plac Piłsudskiego. Miał torbę, w której znajdowały się megafon i rzeczy osobiste. Początkowo zachowywał się jak typowy turysta. Podchodził, robił zdjęcia. W pewnym momencie wszedł na schody pomnika. Policjanci wezwali go do zejścia, ale zagroził, że zdetonuje ładunek wybuchowy. W akcję zaangażowani byli pirotechnicy i negocjator. Okazało się, że mężczyzna nie miał przy sobie materiałów wybuchowych. "Detonatorem" okazał się długopis z kablem ciągnącym się do torby.
Z wiatrówką na placu Piłsudskiego
To nie był jedyny incydent na placu Piłsudskiego, o którym informowaliśmy w listopadzie zeszłego roku. Policjanci zatrzymali wówczas także 70-latka, który miał przy sobie "przedmiot wyglądający na długą broń pneumatyczną". Z przewieszoną przez ramię, spacerował po placu. Mężczyzna został przewieziony do komendy, a policjanci zabezpieczyli broń. Biegły wskazywał, że to broń pneumatyczna, którą można posiadać bez zezwolenia.
Jak zakończyła się ta sprawa? Jak podał prokurator Skiba, została ona umorzona przed wszczęciem zgodnie z artykułem 17. par 1 pkt 2 Kodeksu postępowania karnego ("czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego albo ustawa stanowi, że sprawca nie popełnia przestępstwa").
Autorka/Autor: katke
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Pgal/Kontakt24