Propalestyński protest i policja na terenie Uniwersytetu Warszawskiego. Interwencja na "prośbę rektora"

Policjanci interweniowali na prośbę rektora
Policja interweniowała na terenie uniwersytetu
Źródło: tvn24.pl
Podinspektor Robert Szumiata z komendy stołecznej przekazał, że funkcjonariusze podjęli interwencję na terenie Uniwersytetu Warszawskiego w związku z propalestyńskim protestem studentów. Zostali poproszeni przez rektora o "udrożnienie ciągów komunikacyjnych". Komunikat wydała też uczelnia. Zaznacza w nim, że protest nie może zakłócać zajęć i egzaminów oraz utrudniać innym osobom wyjście z kampusu.

Protest studentów Uniwersytetu Warszawskiego w obronie Palestyny trwa od 24 maja. Protestujący domagają się m.in. udostępnienia informacji o wszelkich powiązaniach uniwersytetu z izraelskimi instytucjami akademickimi i z "innymi organizacjami i firmami, które czerpią zyski lub są związane z okupacją Palestyny i trwającym w Strefie Gazy ludobójstwem". Żądają również jednoznacznego potępienia działań Izraela, a także zerwania współpracy z firmami i z uniwersytetami izraelskimi. Protest do tej pory odbywał się w parku Autonomia przy ul. Nowy Świat 69. We wtorek zaostrzył się, a jego uczestnicy przenieśli się na Kampus Główny.

Policjanci interweniowali na prośbę rektora
Policjanci interweniowali na prośbę rektora
Źródło: UW z Palestyną

"Rektor nasyła policję na studentów"

W środę, niedługo po pojawieniu się policjantów na terenie uczelni, na Kontakt24 otrzymaliśmy filmy i zdjęcia, na których widać interweniujących funkcjonariuszy. Jeden z wynoszonych przez policjantów za bramę uniwersytetu mężczyzn krzyczy: "rektor nasyła policję na studentów".

"Po raz pierwszy od lat władze Uniwersytetu Warszawskiego wezwały policję przeciwko swoim studentom. Przynajmniej sześć osób dostało wezwania na komendę policji z artykułu 51 kw (zakłócanie porządku publicznego)" - czytamy w mailu, który dotarł do naszej redakcji z domeny "UW z Palestyną".

W wiadomości czytamy, że policjanci zatrzymali między innymi jordańskiego dziennikarza. "Jako jedyny spośród spisywanych osób został zabrany do samochodu policyjnego na 20 minut i tam przeszukany. Policja nie podała żadnego uzasadnienia dla podjęcia dodatkowych środków" - czytamy w wiadomości.

Autorzy wiadomości przekazują, że po interwencji posłów i posłanki Razem - Marceliny Zawiszy, Adriana Zandberga i Macieja Koniecznego, rektor zgodził się na rozmowy z posłami, ale bez udziału studentów. "Posłowie nie zgodzili się na rozmowy bez udziału studentów i czekają na rektora Alojzego Z. Nowaka pod Pałacem Kazimierzowskim na Kampusie Głównym UW, żeby prowadził negocjacje z protestującymi" - przekazuje "UW z Palestyną".

Nasza redakcja została też poinformowana, że policja nie okazała pozwolenia od rektora na wkroczenie na teren uniwersytetu.

"Wobec 13 osób będą wszczynane czynności o wykroczenia"

Poprosiliśmy biuro prasowe komendy stołecznej o odniesienie się do tych informacji. Podinspektor Robert Szumiata z komendy stołecznej poinformował, że policjanci działający na terenie uczelni interweniowali dwukrotnie - najpierw wobec siedmiu osób, które blokowały wejście główne.

- Kiedy przywróciliśmy porządek prawny, pojawiło się kolejnych sześć osób, które nie reagowały na wezwania zarządcy budynku i wezwania policji do przestrzegania prawa. Wobec 13 osób będą zatem wszczynane czynności o wykroczenia - przekazał policjant.

Odnosząc się do zatrzymania dziennikarza, funkcjonariusz informuje, że policjanci interweniowali wobec niego, bo ochrona uczelni wskazała go jako jednego z organizatorów protestu. - Kiedy podeszliśmy, zaczął zachowywać się tak, jakby chciał uciec. Dlatego doprowadziliśmy mężczyznę do radiowozu i przeprowadziliśmy czynności prewencyjne. Na żadnym etapie mężczyzna nie informował, że jest dziennikarzem - przekazał podinsp. Szumiata.

Czytaj też: Coraz więcej państw wzywa Izrael do wstrzymania ofensywy w Strefie Gazy

Oświadczenie uczelni

Biuro prasowe UW wydało oświadczenie w sprawie interwencji policji. "Nie może dochodzić do sytuacji, w której protestujący blokują wyjście bądź wyjazd z kampusu kobiecie w ciąży czy pracownikowi, który ma przyjąć kolejną dawkę chemioterapii. Nie można też zaakceptować faktu uniemożliwiania dostania się na zajęcia studentom z niepełnosprawnościami (ci dowożeni są specjalnym transportem uniwersyteckim pod sale zajęciowe), wykładowcom i studentom prowadzącym zajęcia poza Kampusem Głównym" – czytamy w oświadczeniu.

Pełna treść komunikatu uczelni
Pełna treść komunikatu uczelni
Źródło: Uniwersytet Warszawski

Podkreślono w nim, że "nie można pozwolić na zakłócanie zajęć i egzaminów przez kilkunastoosobowe grupy, które – wtargnąwszy do budynków uniwersyteckich czy sal dydaktycznych – zakłócają spokojną naukę i pracę innym. Nie ma też zgody na protest, w ramach którego niszczone jest mienie zarówno to uniwersyteckie, jak i osób prywatnych. Takie zachowania nie mogą być usprawiedliwiane jakimkolwiek motywem działania protestujących". W oświadczeniu wyjaśniono też, że kierując się troską o bezpieczne funkcjonowanie uniwersytetu, a także dążeniem do zapewnienia możliwości swobodnego korzystania przez studentów i pracowników z należnych im praw i wolności, władze uczelni poprosiły o pomoc policję.

Czytaj także: