Strażnicy miejscy oraz mieszkańcy Pragi Południe szukali rodziców około trzyletniego chłopca, który zabłądził na Kamionku. Chłopiec nie powiedział, jak się nazywa, powtarzał tylko "mama", "babcia".
Do strażników miejskich, którzy po południu 29 sierpnia patrolowali rejon Kamionka, podszedł przechodzień, który poprosił o pomoc. Mężczyzna poinformował, że przy ulicy Gocławskiej błąka się mały chłopiec. Maluch próbował przejść przez ulicę na czerwonym świetle.
"Z dzieckiem nie można było się porozumieć. Zdenerwowany malec powtarzał w kółko dwa słowa: mama i babcia. Nie odpowiadał na pytania. Funkcjonariusze na różne sposoby starali się uspokoić chłopca. Jednak ani zabawa radiostacją, ani prezentacja wyposażenia radiowozu nie pomogły w ustaleniu żadnego szczegółu, który pozwoliłby trafić na ślad rodziców malca" - opisują w komunikacie prasowym strażnicy miejscy.
3-latek zgubił się na Kamionku. Mieszkańcy nie tylko zaalarmowali strażników, ale także włączyli się w poszukiwania opiekunów. Dziękujemy!
— Straż Miejska m.st. Warszawy (@SMWarszawa) September 4, 2024
Więcej: ↘️ https://t.co/buUJ3pYH43#PragaPołudnie pic.twitter.com/rgkWhQivHJ
Chłopca nikt nie rozpoznawał
Chłopca nie znano w pobliskim przedszkolu, gdzie udał się jeden z funkcjonariuszy.
Choć w pomoc włączyli się mieszkańcy, opiekunów chłopczyka nie odnaleziono ani w parku, ani na pobliskich placach zabaw. Wyposażone w wodę i chrupki dziecko strażnicy przekazali pod opiekę policji.
Na wniosek ratowników medycznych chłopiec miał zostać zabrany do szpitala na Niekłańskiej celem sprawdzenia stanu zdrowia, jednak wcześniej na miejscu pojawiła się matka chłopca.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska