Straż miejska zatrzymała na gorącym uczynku grafficiarza, który na praskim brzegu malował po filarze mostu Łazienkowskiego. Gdyby 33-latek to samo zrobił po drugiej stronie przeprawy, nie poniósłby żadnych konsekwencji.
W sobotę strażnicy miejscy patrolowali okolice Wału Miedzeszyńskiego na wysokości Trasy Łazienkowskiej. Przy filarze mostu zauważyli mężczyznę z puszką farby w ręku. Podczas rozmowy ze strażnikami 33-latek potwierdził, że jest autorem stylizowanego napisu w odcieniach żółci, zieleni i błękitu o powierzchni około sześciu metrów kwadratowych.
Niewłaściwa strona
"Twórca pozostałby bezkarny, gdyby upust wenie dał 'pół mostu' dalej – po jego śródmiejskiej stronie, w jednej ze stref free-graffiti, gdzie malowanie jest dozwolone. Za zniszczenie filaru na Pradze-Południe czekają go konsekwencje prawne" - wyjaśnił w komunikacie referat prasowy stołecznej straży miejskiej.
Zgodnie z Kodeksem wykroczeń sprawca umieszczenia rysunku lub napisu w nieprzeznaczonym do tego miejscu publicznym bez zgody zarządzającego tym miejscem jest zagrożony karą ograniczenia wolności lub grzywny do 5 tysięcy złotych. Sąd może nakazać również pokrycie kosztów przywrócenia zniszczonego miejsca do poprzedniego stanu.
Legalne graffiti
Jak informuje Zarząd Dróg Miejskich, w Warszawie od 2009 roku wyznaczane są miejsca, gdzie twórcy sztuki ulicznej mogą swobodnie malować graffiti. "Chcemy w ten sposób powstrzymać tworzenie malunków, w miejscach które nie są do tego przeznaczone – stare kamienice, bloki mieszkalne czy budynki użyteczności publicznej – nie podcinając jednak skrzydeł artystom" - wyjaśnia ZDM.
Miejsca dostępne dla grafficiarzy oznaczone są specjalną żółtą tabliczką z niebieskim sprayem w tle. Są to głównie wiadukty na drogach.
Autorka/Autor: dg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska w Warszawie