Gałąź spadła na matkę z dzieckiem. Półroczna dziewczynka zginęła. Jest wyrok

Tragiczny wypadek w Parku Praskim
Warszawa. Gałąź zabiła dziecko. Uzasadnienie wyroku
Źródło: Klemens Leczkowski, tvnwarszawa.pl
Kobieta z półroczną córeczką i partnerem w pogodny dzień wybrali się na spacer. Gdy odpoczywali w Parku Praskim przy ulubionym drzewie, na kobietę i dziecko spadła gałąź. Dziewczynki nie udało się uratować, zmarła w szpitalu. We wtorek w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga zapadł wyrok w sprawie tragicznego wypadku. Oskarżeni o zaniedbania urzędnicy zostali uniewinnieni.
Kluczowe fakty: Wyrok w sprawie śmierci półrocznego dziecka w Parku Praskim.
  • We wtorek w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga zakończył się proces apelacyjny w sprawie tragedii, do której doszło w sierpniu 2018 roku w Parku Praskim. Wówczas gałąź spadła na odpoczywającą na ławce rodzinę, półroczna dziewczynka zginęła, a jej matka została ciężko ranna.
  • Sędzia utrzymał wyrok sądu rejonowego, który uniewinnił urzędników Zarządu Zieleni m.st. Warszawy, którzy byli oskarżeni o zaniedbanie swoich obowiązków. W uzasadnieniu wyroku wskazał, że cała tragedia "to niezwykły splot okoliczności, których w żaden sposób nie udałoby się powstrzymać".
  • Prokurator przyznał, że wyrok sądu jest niesatysfakcjonujący. Prokuratura domagała się dla oskarżonych urzędniczek roku i czterech miesięcy więzienia, z kolei dla byłego dyrektora ZZW chciała roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

To miał być zwykły, rodzinny spacer. Niedaleko, w okolicy domu. 20 sierpnia 2018 roku pogoda zachęcała do wyjścia na zewnątrz, było słonecznie i bezwietrznie. Olga wraz z Helderem, swoim partnerem pochodzącym z Portugalii, postanowili wyjść do Parku Praskiego ze swoją półroczną córką Lilianną. Nic nie zapowiadało, że będzie to ich ostatni wspólny spacer.

Tragedia w Parku Praskim. Konar zabił dziecko

Było około godziny 17. Chwilę po tym, jak rodzina zatrzymała się, by odpocząć, na siedzącą na ławce kobietę z dzieckiem, spadł konar drzewa. Dziewczynka i jej matka w ciężkim stanie trafiły do szpitala. Olga doznała bardzo poważnych obrażeń głowy i kręgosłupa, miała też otwarte złamanie nogi. Przez kilka dni znajdowała się w śpiączce. Do dziś nie odzyskała pełnej sprawności. Jej sześciomiesięczna córeczka Lilianna zmarła 23 sierpnia, trzy dni po wypadku.

Jak para będzie wskazywać później w sądzie, Olga spacerowała w Parku Praskim z dzieckiem nawet kilka razy dziennie, a ławka, na której usiadła w dniu wypadku, była jej ulubioną. - Często przysiadała tam, by nakarmić dziecko i odpocząć - padnie na jednej z późniejszych rozpraw.

Tragiczny wypadek w Parku Praskim
Tragiczny wypadek w Parku Praskim
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

Sąd o "niezwykłym splocie okoliczności"

We wtorek, 23 września, w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga sędzia Adam Bednarczyk ogłosił wyrok w procesie apelacyjnym. Wcześniej, w lipcu 2023 roku w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi Północ, uniewinnieni zostali urzędnicy Zarządu Zieleni m.st. Waszawy. Sąd Okręgowy Warszawa Praga utrzymał w mocy wyrok wydany w pierwszej instancji.

- Stała się ogromna tragedia i sąd bardzo współczuje pokrzywdzonej, taką tragedię trudno sobie wyobrazić. Gdyby pani przyszła dziesięć minut wcześniej lub później, do tej tragedii by nie doszło - wskazał w uzasadnieniu sędzia Adam Bednarczyk. - Cała tragedia, zdaniem sądu, to niezwykły splot okoliczności, których w żaden sposób nie udałoby się powstrzymać - dodał.

Jak wskazał sędzia Bednarczyk, na 150 stronach uzasadnienia sądu rejonowego znalazło się wytłumaczenie, dlaczego takie postanowienie sąd podjął. - Analiza jest bardzo obszerna i trudno ją podważyć - wyjaśnił Bednarczyk.

Sędzia przyznał, że jest bezwład miasta w zarządzaniu zielenią, jednak dodał, że podziela opinię sądu rejonowego, iż "nie ma żadnych podstaw, żeby oskarżonych czynić bezpośrednio odpowiedzialnymi tej tragedii". Przywołał także zeznania ojca zmarłego dziecka, który wskazał na jednej z rozpraw, że gdy podeszli do drzewa, wyglądało ono na zdrowe, było zielone, miało wiele liści.

Podczas mów końcowych, które zostały wygłoszone w czasie poprzedniej rozprawy w ubiegłym tygodniu, prokurator ocenił, że temu zdarzeniu można było zapobiec poprzez podjęcie wcześniejszych odpowiednich działań, które zostały przez urzędników zaniechane. Obrona natomiast utrzymywała, że prosi o uniewinnienie.

Na ławie oskarżonych urzędnicy

Po śmierci Lilianny zarzuty usłyszeli stołeczni urzędnicy - dwie specjalistki ds. ogrodnictwa ze stołecznego Zarządu Zieleni oraz były dyrektor jednostki Marek P. Celinie Ch. i Agacie M. prokuratura zarzucała nieumyślnie niedopełnienie obowiązków i stworzenie stanu niebezpieczeństwa dla osób odwiedzających park, bo w czasie, gdy pełniły nad nim nadzór, nie wykryto, że pień klonu pospolitego był zaatakowany przez grzyba. Właśnie to drzewo runęło na Olgę W. i jej rodzinę.

Byłemu dyrektorowi stołecznego ZZW prokuratura zarzucała działanie umyślne. Marek P. miał nie dopełnić swoich obowiązków między innymi dlatego, że źle opracował wewnętrzną organizację oraz podział zadań pomiędzy poszczególne komórki organizacyjne, "niewłaściwie sprawował nadzór i nie zlecił działań mających na celu ocenę drzew", co skutkowało "znacznym obniżeniem bezpieczeństwa użytkowników parku Praskiego". Zignorował też - w ocenie prokuratury - sygnały pracowników, którzy informowali, że jest ich za mało, by sprawować należyty nadzór nad drzewostanem.

Prokuratura domagała się dla oskarżonych urzędniczek roku i czterech miesięcy więzienia oraz 10 tysięcy zadośćuczynienia dla rodziny Liliany. Z kolei dla byłego dyrektora - roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz nawiązki w wysokości 50 tysięcy złotych.

Do zdarzenia doszło w Parku Praskim
Do zdarzenia doszło w Parku Praskim

Prawomocny wyrok

Pełnomocniczka matki dziewczynki Magdalena Baś wnosiła o takie same kary. Proces przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Pragi Północ zakończył się w lipcu 2023 roku. Po uniewinnieniu urzędników apelację wniosła prokuratura. - Nie może być tak, że wychodzi kobieta do parku, nie ma wichury, nie ma sytuacji, kiedy podejmowałaby ryzyko, ginie dziecko i nikt za to nie odpowie. Z naszego punktu widzenia wyrok jest bulwersujący - komentowała wówczas w rozmowie Katarzyna Skrzeczkowska, ówczesna rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Wyrok, który zapadł we wtorek, jest prawomocny.

- Prokuratura wystąpi o pisemne uzasadnienie tego wyroku, dokonamy jego oceny i podejmiemy decyzję, czy zastosować w tej sprawie nadzwyczajny środek odwoławczy w postaci kasacji - powiedział tvnwarszawa.pl tuż po rozprawie prokurator Gabriel Żuławski z Prokuratury Okręgowej Warszawa - Praga. - To, co się wydarzyło było naprawdę bardzo dużym nieszczęściem. Trudno w tej chwili powiedzieć, co by się stało, tak jak sąd wskazał, gdyby państwo pokrzywdzeni znajdowali się pod tym drzewem dziesięć minut wcześniej lub później, natomiast w ocenie prokuratury istniały podstawy w momencie kierowania aktu oskarżenia do jego popierania - dodał.

Czytaj także: