Stolarze z Białołęki ogrzewali warsztat spalanymi w "kozie" skrawkami płyt meblowych. Do podobnego pieca w warsztacie samochodowym na Pradze Północ trafiały z kolei lakierowane kartony oraz inne odpady. Właściciele obu warsztatów zostali ukarani mandatami.
Strażnicy miejscy z oddziału ochrony środowiska podczas kontroli Białołęki zauważyli gęsty dym wydobywający się z komina na posesji przy ul. Płochocińskiej. Podjęli kontrolę w budynku.
"Wewnątrz znaleźli bezklasowy piec typu "koza", opalany pozostałościami z produkcji stolarskiej - drewnem i zawierającymi toksyczne związki płytami meblowymi. Właściciel firmy przyznał, że zdawał sobie sprawę z zatruwania okolicy, ale zmuszały go do tego oszczędności" - informuje w komunikacie straż miejska.
Na polecenie strażników piec został wygaszony, a część instalacji kominowej zdemontowano. Właściciel firmy został ukarany mandatem i poinformowany o możliwości dofinansowania nowego źródła ogrzewania.
Do pieca trafiały odpady
"Koza" ogrzewała też warsztat samochodowy na Pradze-Północ. Na zadymienie, jakie powodował piec użytkowany przez warsztat samochodowy przy ul. Jagiellońskiej, skarżyli się klienci odwiedzający sąsiednie firmy.
"Strażnicy miejscy podjęli kontrolę posesji. Już z dala widać było gęsty dym, wydobywający się z komina. W pozaklasowym piecu spalano - jak leci - lakierowane kartony opakowaniowe oraz inne odpady. Za ujawnione nieprawidłowości, związane z gospodarką odpadami i użytkowaniem niezgodnego z normami pieca, właścicielka warsztatu została ukarana wysokim mandatem" - przekazano w komunikacie.
Strażnicy wydali polecenie unieruchomienia szkodliwej dla otoczenia instalacji.
Oba warsztaty zostaną skontrolowane ponownie.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: straż miejska