Karetka jechała 170 kilometrów poza Warszawę. "Mamy sytuację wyjątkową i ekstremalną"

Interwencja pogotowia w Legionowie
Dyrektor pogotowia: nawet w trakcie drugiej fali nie było tak licznych wyjazdów
170 kilometrów - to najdłuższa trasa, jaką musiała pokonać karetka z Warszawy do szpitala – mówił na antenie TVN24 Karol Bielski, dyrektor stołecznego pogotowia. Ocenił też, że dalekie wyjazdy stają się już normą, a dyspozytorzy przyjmują dwa razy więcej zgłoszeń od pacjentów niż w marcu ubiegłego roku.

- Przeszło 170 kilometrów to był wyjazd właśnie z rejonu stołecznego do szpitala w Lipnie. Mieliśmy tam transporty pacjentów. To już jest poza teren województwa mazowieckiego – powiedział o najdłuższym wyjeździe Bielski.

"Codziennie mamy wyjazdy po kilkadziesiąt kilometrów"

Na pytanie, czy to już jest sytuacja ekstremalna, odpowiedział: - Wydaje mi się, że można tak to określić. To znaczy mamy teraz sytuację wyjątkową i ekstremalną, bo do tej pory, nawet w trakcie drugiej fali pandemii, która też dosyć znacząco zmieniła sposób funkcjonowania pogotowia, które znaliśmy z poprzednich lat, to teraz mamy sytuację jeszcze poważniejszą.

Jak dodał, nawet w trakcie drugiej fali koronawirusa nie było tak długich i tak licznych wyjazdów karetek. - Ambulans jedzie tam, gdzie ma wskazane przez dyspozytora medycznego dysponującego odpowiednią bazą danych o wolnych łóżkach szpitala. Jeżeli takie wolne łóżko jest właśnie w Lipnie, to tam ten ambulans jest kierowany i po prostu jedzie – wyjaśnił.

Mówił też, że "powoli staje się to normą". - Codziennie mamy wyjazdy po kilkadziesiąt kilometrów do szpitali na terenie województwa mazowieckiego: Siedlce, rejon Gostynina, Sierpca, Ostrołęka czy Nowe Miasto nad Pilicą – wymienił.

Dwa razy więcej wyjazdów niż w ubiegłym roku

Porównał też obecną liczbę wyjazdów karetek do marca ubiegłego roku. - Mamy tych wyjazdów niemalże dwa razy więcej, z czego około jednej trzeciej to są wyjazdy właśnie dedykowane pacjentom chorym na COVID-19 w tych stanach wymagających pilnej interwencji ratownictwa medycznego. A one siłą rzeczy trwają też dłużej, bo są związane z odpowiednim zabezpieczeniem zarówno pacjenta, jak i później transportu do odpowiedniej jednostki leczniczej – zaznaczył Bielski.

Czy zdarza się, że brakuje karetki do potrzebującego? Bielski wyjaśnił, że pogotowie dysponuje ograniczoną liczbą ambulansów i wielokrotnie apelowało o powiększenie liczby zespołów.

- Aktualnie zabezpiecza się liczbę zespołów ratownictwa medycznego względem populacji - najczęściej wskazywanej podczas zameldowania. A wiemy, że w takich aglomeracjach jak Warszawa jest dużo osób przebywających, które nie korzystają z ochrony zdrowia, które nie są zameldowane. Stąd można powiedzieć, że pięć procent wszystkich ambulansów w Polsce to są ambulanse w rejonie operacyjnym, który obsługujemy, ale już ilość wyjazdów to osiem procent. Są szczególnie obciążone te zespoły – ocenił.

Dodał, że jest problem związany z transportami do dalszych jednostek, które powodują, że rzeczywiście zespół zaangażowany z jednym pacjentem transportującym go 100 kilometrów dalej, przez dłuższy czas jest jednak poza typowym miejscem operacyjnym.

- Na bieżąco jest to koordynowane, niemniej mamy tylu tych pacjentów i w tak ciężkim stanie, że chyba nie można było przewidzieć też i przygotować się na to w stu procentach – przyznał.

Interwencja pogotowia w Legionowie
Interwencja pogotowia w Legionowie
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

750 wyjazdów karetek dziennie

Wyliczył też, ile jest średnio w ciągu dnia wyjazdów karetek: - Konkretnie jest to około 750 wyjazdów do stanu nagłego zagrożenia życia, z czego właśnie tych wyjazdów covidowych, czyli do pacjentów wymagających interwencji zespołów ratownictwa chorych na COVID-19 - około 250.

Jak zaznaczył Bielski, pogotowie korzysta także z pomocy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. - W tej chwili wszystkie ręce są na pokładzie i można powiedzieć, że nawet kilkakrotnie dziennie w rejonie operacyjnym korzystamy ze wsparcia. LPR realizuje zadania ratownictwa. Jest to wysoce wyspecjalizowana służba – ocenił. Dodał, że oprócz tego pogotowie wspomagają także jednostki państwowej i ochotniczej straży pożarnej z terenu Warszawy.

Bielski podkreślił też, że warto dzwonić na pogotowie i prosić o pomoc, jeśli źle się czujemy. - Nie ma innego wyboru. Niejednokrotnie jest to jedyna droga do uratowania własnego życia i zdrowia. Czasami zwlekanie z takim wzywaniem pomocy może skutkować nieodwracalnymi szkodami na własnym zdrowiu – zaznaczył.

Lądowanie LPR w Pruszkowie
Lądowanie LPR w Pruszkowie
Źródło: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl
Jedna z interwencji LPR
Jedna z interwencji LPR
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
Czytaj także: