Świadek w sprawie porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika o podziale okupu "według zasług" i swojej roli

Źródło:
PAP
Dokument "Superwizjera" o porwaniu Olewnika: nieudolne śledztwo, dramat rodziny
Dokument "Superwizjera" o porwaniu Olewnika: nieudolne śledztwo, dramat rodzinyTVN
wideo 2/6
Dokument "Superwizjera" o porwaniu Olewnika: nieudolne śledztwo, dramat rodzinyTVN

Z 300 tysięcy euro okupu, które rodzina Krzysztofa Olewnika przekazała porywaczom, 90 tysięcy przypadło szefowi grupy Wojciechowi F., 50 tysięcy - Robertowi P., a 30 tysięcy - Sławomirowi K. - zeznał w czwartek przed sądem Ireneusz P., skazany w pierwszym procesie, teraz świadek. Cała trójka już nie żyje, w różnym czasie znaleziono ich powieszonych w zakładach karnych. P. przyznał, że on otrzymał 90 tysięcy euro i - jak stwierdził - "widocznie zasłużył".

Ireneusz P., ps. Bokser, Bokserek, w pierwszym procesie w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, który toczył się w latach 2007-2008, został skazany przez Sąd Okręgowy w Płocku (Mazowieckie) na karę łączną 14 lat pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po odbyciu kary 12 lat.

Ireneusz P. był wówczas jednym z 11 oskarżonych, wśród których znaleźli się też Robert P. i Sławomir K. - obaj skazani ostatecznie na dożywocie. Już po ogłoszeniu wyroku zostali znalezieni powieszeni w celach Zakładu Karnego w Płocku: K. w 2008 r. i P. w 2009 r. Według ustaleń w pierwszym procesie, to właśnie K. i P. mieli zabić Krzysztofa Olewnika.

PRZECZYTAJ: W sądzie stawił się w asyście policji, będzie zeznawał dziewięć dni.

Obecnie Ireneusz P. zeznaje jako świadek w drugim procesie, dotyczącym uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, który od marca 2022 r. toczy się także przed Sądem Okręgowym w Płocku - aktem oskarżenia, który sporządził oddział Prokuratury Krajowej w Krakowie, objęto pięć osób.

Świadek o podziale łupów i swojej roli

W czwartek, w drugim dniu przesłuchania, Ireneusz P. mówił przed sądem, że okup w wysokości 300 tys. euro, odebrany w lipcu 2003 r. od rodziny Krzysztofa Olewnika, był dzielony w Kałuszynie (Mazowieckie) na działce należącej do Wojciecha F., gdzie po porwaniu przetrzymywano uprowadzonego. - Dzieliliśmy, można powiedzieć, w zależności od zasług - zeznał świadek. Jak wyliczył, szef grupy porywaczy F. "wziął najwięcej", bo 90 tys. euro, Robert P. otrzymał 50 tys. euro, a Sławomir K. dostał 30 tys. euro. - I ja wziąłem 90 tysięcy euro dla siebie - dodał.

Ireneusz P. przyznał, że o podziale okupu decydował F. Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie sądu, z jakiego powodu przypadło mu aż 90 tys. euro, skoro - jak utrzymuje - nie brał bezpośredniego udziału w uprowadzeniu i jedynie pilnował Krzysztofa Olewnika, pod nieobecność Kościuka, dowożąc przy tym na działkę w Kałuszynie zakupy. - Nie wiem, dlaczego dostałem 90 tysięcy euro. Widocznie zasłużyłem - oświadczył.

PRZECZYTAJ: Sąd nie zna miejsca pobytu świadka w sprawie śmierci Krzysztofa Olewnika, ale wciąż chce go przesłuchać

Według Ireneusza P., pozostałe po podziale 40 tys. euro miało zostać przeznaczone na remont piwnicy w domu na działce w Kałuszynie, aby zatrzeć ślady przetrzymywania tam Krzysztofa Olewnika oraz na zakup posesji w miejscowości Różan (Mazowieckie), gdzie po odebraniu okupu porywacze przewieźli uprowadzonego - działka została ostatecznie kupiona na nazwisko K.

Według świadka trzech uczestników porwania miało zostać zamordowanych

Zeznając przed sądem, Ireneusz P. oświadczył, że uczestniczący w porwaniu Artur R., Piotr S. i Cezary W., którzy mieli dostać po 10-15 tys. euro, ostatecznie nie zostali uwzględnieni przy podziale okupu. O tym, że nie otrzymają żadnych pieniędzy, zdecydował F., który jednocześnie postanowił ich zabić. - Mieli zostać zamordowani, tylko się nie udało. F. to wymyślił, jak go zostawili na porwaniu. To miała być zemsta - mówił świadek.

Drugi proces w sprawie porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika rozpoczął się marcu 2022 rokuTVN24

Nawiązał w ten sposób do nocy uprowadzenia Krzysztofa Olewnika, gdy Artur R., Piotr S. i Cezary W. uciekli z domu, gdzie doszło do porwania, i schowali się w polu kukurydzy - zareagowali tak, kiedy skuty już Krzysztof Olewnik, trzymając w dłoni telefon, oznajmił im, że "policja jest już w drodze". Ostatecznie do zabójstwa nie doszło, gdyż Cezary W. trafił do więzienia, a w międzyczasie przy próbach zorganizowania spotkania z udziałem wszystkich trzech "zawsze któregoś brakowało". Świadek zaznaczył, że ani Artur R., ani Piotr S. czy Cezary W. nie wiedzieli o odebraniu okupu, jak się wyraził, że "te pieniądze były złapane".

ZOBACZ: Zabójstwo Krzysztofa Olewnika. Koniec śledztwa i akt oskarżenia.

Początkowo był więziony w piwnicy, przykuty łańcuchami

W czwartek Ireneusz P. mówił też przed sądem o okolicznościach przetrzymywania przez porywaczy Krzysztofa Olewnika. Wyjaśnił, że w piwnicy domu na działce Kałuszynie uprowadzony był więziony w piwnicy, przykuty łańcuchami - "trzy metry długie" za szyję do haków w ścianie.

W pomieszczeniu tym, według relacji świadka, znajdowały się "kozetka bez nóg, jakaś kołdra, poduszka, wiadro plastikowe na potrzeby, zamykane". Zawartość wiadra co pewien czas miał przelewać do przygotowanych wcześniej metalowych baniek K., po czym wywozić poza działkę i wylewać, aby w ten sposób zacierać ślady pobytu uprowadzonego. W piwnicy, gdzie przetrzymywano Krzysztofa Olewnika, była też zamaskowana kamera monitorująca, połączona kablem z telewizorem znajdującym się kondygnację wyżej, w salonie.

Ireneusz P. powiedział przed sądem, że pilnując Krzysztofa Olewnika, gdy przynosił mu np. jedzenie, pod nieobecność K., ubierał się w bluzę z kapturem, kominiarkę i długi "do ziemi" płaszcz. - Nie rozpoznał mnie, bo się nie odzywałem - podkreślił. Zeznał, że uprowadzonemu podawano leki psychotropowe. Zaznaczył przy tym, że on sam nie podawał tych specyfików,

Później w szambie, też przykuty łańcuchami

Jak relacjonował Ireneusz P., po odebraniu okupu zapadła decyzja o przewiezieniu Krzysztofa Olewnika z działki w Kałuszynie w inne miejsce. Wymyślił to F., aby mieć czas na remont piwnicy. "Jak wyremontuje, to Krzysztof będzie puszczony" - miał mówić. Krzysztof Olewnik został zabrany na działkę w miejscowości Różan, gdzie na polecenie F. został umieszczony w zakupionym szambie - miało ono wymiary 2,5 metra na 1,5 metra. Był tam także przykuty łańcuchami. F. miał wtedy sugerować, że "ma to potrwać do miesiąca".

- Nie wiem, kiedy zdecydowano, że zostanie zabity Krzysztof. Ja tej decyzji nie podejmowałem - odpowiadał w czwartek na pytania sądu Ireneusz P. Świadek zeznał jednocześnie, że o tym, iż Krzysztof Olewnik nie żyje, dowiedział się, gdy został zatrzymany przez policję.

Krzysztof Olewnik został zamordowany w 2003 rokuTVN 24

Rodzina przekazała okup

Po tym, jak w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Krzysztof Olewnik został uprowadzony z własnego domu pod Drobinem, sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, został zamordowany miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan - zwłoki odnaleziono dopiero w 2006 r.

Jeszcze przed pierwszym procesem, w 2007 r., w celi Aresztu Śledczego w Olsztynie został znaleziony powieszony F. Według ówczesnych ustaleń tamtejszej prokuratury okręgowej, był on szefem grupy, która porwała Krzysztofa Olewnika.

Plan z więzienia

Ireneusz P. i Wojciech F. poznali się w 1998 r., odbywając wyroki w płockim zakładzie karnym. To wówczas - jak przyznał podczas pierwszego procesu Ireneusz P., który pochodzi z Drobina - opowiadał on F. o rodzinie Olewników. Później okazało się, że na ofiarę porwania wybrano Krzysztofa Olewnika.

Na początku w 2003 r. rodzina Olewników otrzymała anonim, w którym wskazano właśnie Ireneusza P. oraz P., również pochodzącego z Drobina, jako uczestniczących w porwaniu. W anonimie przekazano też, że Krzysztof Olewnik był wówczas więziony przez porywaczy w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego. Po zatrzymaniu w 2006 r. Ireneusz P. przyznał się do udziału w przetrzymywaniu uprowadzonego.

Pięciu oskarżonych w drugim procesie

W akcie oskarżenia, który do Sądu Okręgowego w Płocku trafił pod koniec czerwca 2021 r., krakowski oddział Prokuratury Krajowej zarzucił Jackowi K., przyjacielowi i wspólnikowi Krzysztofa Olewnika, udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym oraz udział we wzięciu Krzysztofa Olewnika przy użyciu przemocy jako zakładnika i przetrzymywanie go do zapłaty okupu w wysokości 300 tys. euro. Okres i sposób przetrzymywania uprowadzonego, poprzez m.in. przykucie łańcuchem do ścian oraz umieszczenie pokrzywdzonego w zbiorniku na nieczystości, łączył się z jego szczególnym udręczeniem, a ostatecznie został on pozbawiony życia.

Podczas pierwszej rozprawy, w marcu 2022 r., Jacek K. nie przyznał się do zarzucanych czynów, a zarzuty określił jako absurdalne.

Podobne zarzuty, jak w przypadku Jacka K., w tym udziału w grupie zbrojnej, która porwała Krzysztofa Olewnika, krakowski oddział Prokuratury Krajowej przedstawił też Eugeniuszowi D., ps. Gienek. Aktem oskarżenia objęto również Grzegorza K., byłego samorządowca z Sierpca, któremu zarzucono m.in. wykorzystanie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, stanu emocjonalnego i położenia Włodzimierza Olewnika, czyli ojca uprowadzonego, i przekazywanie mu nieprawdziwych informacji oraz wyłudzenie 160 tys. zł.

Zarzuty doprowadzenia Włodzimierza Olewnika do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przedstawiono też dwóm innym oskarżonym, w tym Andrzejowi Ł. - chodzi m.in. o ponad 120 tys. zł i nieprawdziwe zapewnienie o możliwości doprowadzenia do uwolnienia porwanego, oraz Mikołajowi B. - chodzi m.in. o przekazanie 13 tys. zł i wprowadzenie w błąd co do możliwości zidentyfikowania miejsc logowań telefonu używanego przez sprawców uprowadzenia.

400 tomów akt. P. ma zeznawać dziewięć dni

Akta postępowania, które toczy się obecnie przed płockim sądem okręgowym, wraz z załącznikami liczą ponad 400 tomów. Na obecnym etapie proces planowany jest do marca 2024 r.

Przesłuchanie Ireneusza P., które rozpoczęło się 6 września, ma potrwać z przerwami do 22 września - w sumie dziewięć dni. Ireneusz P. zeznaje jako świadek chroniony. Podobnie jak w pierwszym dniu przesłuchania także w czwartek stawił się w specjalnej sali wyznaczonej na rozprawę poza głównym budynkiem sądu w asyście policji - ubrany był w podkoszulek, opięty na kamizelce kuloodpornej, w spodnie dresowe, miał też czarną kominiarkę i czarne okulary przeciwsłoneczne.

Autorka/Autor:kz/gp

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl