Łącznie prawie milion złotych straciło tylko w tym tygodniu kilkoro mieszkańców Ostrołęki, którzy uwierzyli oszustom podającym się za doradców inwestycyjnych. Udostępnili im dostępy do zdalnych pulpitów i internetowych kont bankowych.
W czwartek rzecznik ostrołęckiej policji kom. Tomasz Żerański, tylko w ciągu ostatnich kilku dni do Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce zgłosiło się pięć osób, oszukanych w ten sposób.
Miał zyski, pojawił się problem
48-letni mieszkaniec Ostrołęki we wrześniu ubiegłego roku nawiązał internetową współpracę z firmą z Londynu zajmującą się sponsorowaniem reklam w internecie. W pewnym momencie skontaktował się z nim mężczyzna, który przedstawił się jako jego doradca inwestycyjny. 48-latek za jego namową dokonywał przelewów w wysokości kilkudziesięciu tysięcy euro na wskazane zagraniczne konta.
- Inwestowanie miało - wedle zapewnień konsultanta - polegać na otwieraniu kampanii reklamowych, które trwały od kilku tygodni do kilku miesięcy. Mieszkaniec Ostrołęki odbierał z inwestycji niewielkie zyski w postaci kilku tysięcy euro – przekazał rzecznik.
Problem pojawił się, gdy 48-latek zażądał zwrotu większości zainwestowanych pieniędzy. Wówczas kontakt z rzekomym konsultantem się urwał, a klient stracił na fałszywych inwestycjach 86,5 tys. euro, czyli około 415 tys. zł.
Zażądała pieniędzy, "doradca" zamilkł
Ofiarą rzekomego doradcy inwestycyjnego padła także 63-latka z Ostrołęki. Mężczyzna skontaktował się z nią poprzez popularny komunikator z propozycją zainwestowania pieniędzy i dobrego zarobku. Kobieta zgodziła się i podała mu login i hasło do konta bankowego. Zainstalowała też na swoim telefonie program do zdalnej obsługi pulpitu, dzięki czemu fałszywy doradca przejął kontrolę nie tylko nad jej kontem, ale również telefonem.
Zgłaszająca widziała, że na jej koncie dochodzi do różnych transakcji w postaci przelewów opiewających na kilka tysięcy złotych. - 63-latka mogła jeszcze uniknąć oszustwa, ponieważ bank zasygnalizował jej podejrzane operacje na rachunku bankowym i zablokował jej konto oraz dowód osobisty, aby nikt nie mógł się nim posłużyć. Niestety, kobieta pojechała do placówki banku i poprosiła o odblokowanie konta, aby doradca dalej mógł "inwestować" – powiedział rzecznik.
Kiedy w końcu zażądała zwrotu wpłaconych pieniędzy, kontakt z fałszywym konsultantem się urwał. Nie odbierał telefonów i nie odpisywał na wiadomości. Straciła około 250 tys. zł.
Apel o ostrożność
Pozostałe oszukane osoby straciły nieco mniejsze kwoty. Policja apeluje, by nie dawać dostępu do konta bankowego obcym osobom i nie instalować podejrzanych aplikacji, które żądają dostępu do danych z naszego konta bankowego, czy kart kredytowych. - Nie otwierajmy linków wysyłanych od osób nam nieznanych. Mogą "zainfekować" nasz komputer bądź telefon, a to umożliwi oszustom przejęcie kontroli nad naszym kontem bankowym – ostrzega kom. Żerański.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock