Dotarcie do miejscowości Młynarze koło Wyszkowa cały czas jest utrudnione. Natomiast fala jest już kilkadziesiąt kilometrów dalej na Wiśle, w okolicach Wykowa. Tam przekroczony o 34 cm jest stan alarmowy.
- Cała ta działka tutaj, to jest wszystko zalane. I budynek jest co najmniej z 50 centymetrów w wodzie. Tylko ratują worki - relacjonuje jedna z mieszkanek. Część osób decyduje się na opuszczenie domów i nocowanie u bliskich. - Mieszkamy tutaj 14 lat, mamy po raz drugi taką sytuację. Jedną żeśmy mieli cztery lata temu, tylko woda była na podwórku - dodaje kobieta.
Dlaczego Bug wylewa?
W 2018 roku zmieniło się prawo wodne. Powstało Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Uregulowano też zasady budowy na terenach zalewowych.
- Obszary szczególnego zagrożenia powodzią, które z uwagi na przepisy prawa wodnego, są wyłączone z możliwości zabudowy - wyjaśnia Krzysztof Chęć, zastępca dyrektora w Departamencie Ochrony przed Powodzią i Suszą w Wodach Polskich. O wyjątkach decydują Wody Polskie. - Wszystko zależy od tego, czy ten obszar zagrożenia powodziowego jest obszarem wysokim, czy obszarem średnim. To znaczy, czy występuje z prawdopodobieństwem 10-procentowym, czy jednoprocentowym - dodaje Chęć. O zgodzie decyduje szereg innych czynników. Ukształtowanie terenu, prędkość przepływu wody, rodzaj planowanej zabudowy.
- Tak naprawdę po nowelizacji tej ustawy, to w mojej ocenie nie ma możliwości lokowania nowej zabudowy mieszkaniowej na terenach zalewowych - uważa adwokat Jakub Radlmacher.
Jak sprawdzić, czy teren nie jest zalewowy
Pytanie, co z zabudowaniami wybudowanymi przed tą datą? - Niestety, prawo nie działa wstecz. Bardzo chciałbym polecić weryfikację lokalizacji danych nieruchomości - mówi dalej Krzysztof Chęć z Wód Polskich.
Lokalizację możemy zweryfikować, wchodząc na stronę Wód Polskich. Klikamy w zakładkę hydroportal i odszukujemy położenie na mapie. Ale eksperci zauważają, że pole do działań jest spore. - To, co powinno się robić w Polsce, żeby zapobiegać powodziom i suszom, to jest przede wszystkim bardzo dobre zagospodarowanie krajobrazu, terenu. To znaczy przede wszystkim powinniśmy inwestować w retencję krajobrazową naturalną, czyli lasy, mokradła, podmokłe łąki - uważa dr hab. Iwona Wagner, ekohydrolog, sekretarz interdyscyplinarnego Zespołu doradczego do spraw kryzysu klimatycznego przy Prezesie Polskiej Akademii Nauk.
Jak wygląda sytuacja z małą retencją w Polsce? I czy faktycznie dość robimy, jeśli chodzi o te kwestie? - Ja myślę, że robimy wszystko źle. Zdecydowana większość działań w gospodarce wodnej to są działania przyspieszające spływ wody, także przez regulację rzek, przez prostowanie koryt, przez czyszczenie koryt z roślin wodnych - stwierdza Piotr Bednarek, hydrolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Eksperci ostrzegają, że te rozwiązania dostosowane są przede wszystkim do rolnictwa. - To są urządzenia hydrotechniczne, które zostały zaplanowane i wykonane w klimacie z zeszłego pięćdziesięciolecia, w związku z czym nie są absolutnie dostosowane do tych warunków, które mamy, czytaj: zmniejszają nam retencję - mówi Michał Brennek z Instytutu Geofizyki PAN. Bo kolejnym czynnikiem, które już powinniśmy uwzględniać, są zmiany klimatu. - Powiemy "w marcu jak w garncu". A mamy końcówkę stycznia - dodaje Brennek.
Tendencja spadkowa wody
Wieś Młynarze (gm. Zabrodzie) mierzy się od wtorku z problemem częściowego zalania. Miejscowy sołtys przekazał w czwartek, że część mieszkańców nie ma jeszcze umożliwionych dojazdów, ponieważ drogi są pozalewane, ale z godziny na godzinę jest lepiej.
- Jest tendencja spadkowa wody, więc bądźmy dobrej myśli, że zacznie opadać - powiedział sołtys Adam Sykulski.
Wysoki poziom wody na Bugu spowodowany jest roztopami i spiętrzającą się krą.
Autorka/Autor: Ewa Wagner, katke
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24