W poniedziałek rano mieszkańcy zauważyli martwego łosia przy drodze w miejscowości Goławice Pierwsze. Zwierzę prawdopodobnie zostało ranne, gdy chciało przeskoczyć ogrodzenie. O sprawie poinformowano najpierw leśników, ale ci uznali, że łosiem powinna zająć się gmina. Jak się dowiedzieliśmy w gminie, podobnych zgłoszeń przez weekend było jednak tak dużo, że firma, z którą urząd ma umowę w tym zakresie, nie wyrabiała się z usuwaniem martwych zwierząt z dróg.
Łoś został znaleziony przy działkach rekreacyjnych, kilkanaście metrów od drogi asfaltowej. - To się stało około 2 w nocy z niedzieli na poniedziałek, wtedy sąsiadka usłyszała łoskot. Rano sąsiedzi zawiadomili nadleśnictwo. Leśnicy przyjechali, zrobili protokół, ale powiedzieli, że nic nie zrobią, bo to nie jest droga leśna, tylko gminna. Zawiadomili więc gminę, my też. I łoś sobie od poniedziałku leży i nikt z tym nic nie robi - opowiadała nam we wtorek pani Zofia.
Od urzędników usłyszeli, że ci na usunięcie martwego zwierzęcia mają 48 godzin
Mieszkańcy dzwonili do urzędu gminy i do sanepidu. Jak stwierdziła pani Zofia, od urzędników usłyszeli, że ci na usunięcie martwego zwierzęcia mają 48 godzin. Pracownicy sanepidu mieli z kolei stwierdzić, że "zajmują się ludźmi, a nie zwierzętami" - Jest upał i chyba nikogo nie interesuje, czym to grozi. W pobliżu są działki rekreacyjne, chodzą tędy dzieci - mówiła nam kobieta.
Nie wiadomo dokładnie, co się stało. Zdaniem pani Zofii, łosia albo potrącił samochód, albo nadział się na ogrodzenie, w wyniku czego się wykrwawił.
We wtorek rano minęła doba od zgłoszenia. Według zapowiedzi urzędników, łoś powinien zatem zostać zabrany w środę rano. - Czekamy i boimy się, bo jest upał - skwitowała nasza rozmówczyni.
Dlaczego mieszkańcy czekali dwa dni?
Jak wyglądała sytuacja w środę rano? - Łoś został już zabrany. 48 godzin wynikało z tego, że mamy umowę z firmą, której to zlecamy. Po weekendzie było tak dużo zgłoszeń, że oni się po prostu nie wyrobili. W umowie z firmą jest zapis, że mają na to właśnie 48 godzin i stąd też mieszkańcy dostali taką informację - wyjaśniła nam Agnieszka Ujazda z Wydziału Komunikacji Społecznej i Informacji Urzędu Gminy w Pomiechówku. Zapewniła też, że urząd szybko zleca takie prace, ale realizacja jest po stronie firmy zewnętrznej. Zaznaczyła też, że urząd musi mieć podpisaną taką umowę odnośnie usuwania tak dużych zwierząt z dróg.
Co mówią o tym przepisy? Zgodnie z Ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, martwe zwierzę powinien zabrać z drogi jej zarządca - w tym przypadku gmina (Art. 3. 1. "Utrzymanie czystości i porządku w gminach należy do obowiązkowych zadań własnych gminy" - red.). Urząd ma o tym powiadomić wcześniej właściciel działki, na której znaleziono zwierzę. W treści ustawy nie ma jednak zapisów mówiących o tym, ile dokładnie czasu mają na to urzędnicy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zofia Zielińska