- Jest zima, więc musi być zimno - ten cytat z filmu "Miś" chyba wzięli sobie do serca pasażerowie, którzy dziś na Dworcu Zachodnim wysiadali z pociągów prosto w kałużę. Woda w przejściu podziemnym zdawała się ich nie dziwić. Nie dziwi też PKP. Czy kogoś zaskoczy więc informacja, że ta sytuacja szybko się nie zmieni?
Sprawą zalanego przejścia pod Zachodnim zajęliśmy się po doniesieniu jednego z naszych internautów, który przysłał na warszawa@tvn.pl zdjęcia brodzących w wodzie pasażerów. Ludzie z peronów wchodzili wprost w wielką kałużę. Myliłby się jednak ten, który spodziewał by się, że taki stan był dla nich niemiłym zaskoczeniem.
- Pasażerowie nie byli zdziwieni tą sytuacją - przyznaje Dawid Krysztofiński, reporter tvnwarszawa.pl. Być może dlatego, że to nie pierwszy przeciek w podziemnym korytarzu. Podczas większego deszczu sytuacja się powtarza. Pasażerowie przywykli traktować takie warunki, jak normę.
Piszą o tym także internauci na tvnwarszawa.pl:
Stan dworca komentował na antenie TVN24 rzecznik PKP Łukasz Kurpiewski. Nie miał dobrych wiadomości:
- Na ile problem uda się trwale rozwiązać, trudno mi powiedzieć. To kwestia trwałego naprawienia miejsc, które ciekną. To miejsce należy do PKP PLK, miasta i PKS. To specyficzny teren. Miejsce, które należy do kolei ma zostać odświeżone. Na pewno nie będzie to gruntowna przebudowa - tłumaczył.
mz
Źródło zdjęcia głównego: | Fakty po południu TVN24