Szła po córkę do przedszkola, została dotkliwie pobita. Od napastniczki usłyszała, że ma "spie... na Ukrainę"

Obywatelka Ukrainy została zaatakowana na Bemowie (zdj. ilustracyjne)
Obywatelka Ukrainy została zaatakowana na Bemowie (zdj. ilustracyjne)
Źródło: Shutterstock
Obywatelka Ukrainy została pobita i okradziona, gdy szła odebrać córkę z bemowskiego przedszkola. Jej historię nagłośnił Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, którego przedstawiciele twierdzą, że doszło do ataku na tle narodowościowym. Sprawą zajęła się prokuratura.

Sprawę opisał w mediach społecznościowych Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Poszkodowana to obywatelka Ukrainy Hanna, która od sześciu lat mieszka w Polsce. Kobieta szła na początku czerwca do przedszkola, by odebrać z niego córkę. Została zaatakowana, gdy na ulicy Powstańców Śląskich odebrała telefon i zaczęła prowadzić rozmowę w języku ukraińskim.

Z relacji Ośrodka wynika, że Hannę napadła nieznana jej kobieta. Miała wielokrotnie uderzać ją w głowę pięściami i wyzywać. Z jej ust padły między innymi słowa cytowane we wpisie: "jesteś ukraińską prostytutką, szm… jeb…, spie…… na Ukrainę, ja pracuję i płacę podatki, więc dostajesz 500+". Napastniczka nie reagowała na słowa Hanny, która próbowała się bronić, mówiąc, że też mieszka w Polsce i od kilku lat płaci tu podatki.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Ukrainka dostawała ciosy w głowę

"W pewnym momencie agresorka wyrwała z rąk Hanny telefon i rzuciła go w trawę, jednocześnie drapiąc ciało Ukrainki. Kiedy telefon zaczął dzwonić, Hanna chciała pobiec po niego, lecz napastniczka ją spoliczkowała i ponownie zaatakowała od tyłu, bijąc po głowie i powodując krwotok z ucha ofiary. W tym momencie agresywna kobieta zerwała też z szyi Ukrainki złoty łańcuszek z krzyżykiem" - opisuje OMZRiK.

Poszkodowana zaczęła krzyczeć i wzywać innych na ratunek. "W tym czasie nieznany mężczyzna krzyknął z balkonu, że filmuje całe zajście przez telefon i zejdzie, by udzielić pomocy Ukraince, zaś inna przechodząca osoba zadzwoniła na policję" - dodano.

Gdy atakująca usłyszała, że wezwano policje, zaczęła uciekać. Próbowała ją zatrzymać sama poszkodowana, jak i mężczyzna z balkonu, który w międzyczasie zszedł na dół. Ośrodek podaje, że on sam również został podrapany, a napastnicze udało się zbiec.

Sprawa trafiła do prokuratury

Później na miejscu zjawili się policjanci. Spisali dane poszkodowanej i świadków. Hannie polecono, by zjawiła się następnego dnia na komisariacie przy Raginisa i złożyła zawiadomienie. Ośrodek relacjonuje, że kobieta postąpiła zgodnie z instrukcjami i szczegółowo opisała policjantom całe zajście.

"Funkcjonariusze policji przyjęli jedynie zawiadomienie o kradzieży łańcuszka, celowo pomijając kwestię ataku na tle narodowościowym" - twierdzą przedstawiciele organizacji. Jak dodają, w związku z tą sytuacją sami postanowili złożyć zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa motywowanego nienawiścią na tle narodowościowym.

Do wpisu załączony został skan pisma Prokuratury Rejonowej Warszawa Żoliborz, która 5 lipca podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa w tej sprawie.

Policję z Bemowa zapytaliśmy, czy to prawda, że przyjęte przez nią zgłoszenie dotyczyło wyłącznie kradzieży łańcuszka. Poprosiliśmy też o wyjaśnienie, dlaczego nie uwzględniono w nim pobicia oraz ataku na tle narodowościowym. Czekamy na odpowiedź.

Informowaliśmy też o ataku na dwie obywatelki Ukrainy pod Płońskiem:

PROKURATURA1
Prokuratura o sprawie ataku na dwie kobiety w Nacpolsku (materiał z 6.06.2022)
Źródło: TVN24
Czytaj także: