Do strażników miejskich patrolujących w przedświąteczną sobotę ulice Pragi Północ podszedł starszy mężczyzna, przekazując znalezioną na przystanku przy ulicy Starzyńskiego torbę podręczną. Mniemał, że była to własność kogoś z trójki młodych ludzi, którzy po sprzeczce rozeszli się każdy w swoją stronę - jednak to nie była prawda.
"W trakcie prewencyjnego sprawdzenia zawartości torby, funkcjonariusze odkryli w niej, oprócz produktów zakupionych na świąteczny stół, także dokumenty medyczne wskazujące na niedawny wypis ze szpitala, klucze, sztuczną szczękę i sporą ilość specjalistycznych leków. Na dokumentach przewijały się dwa adresy" - podała w komunikacie straż miejska.
Właścicielka zostawiła pakunek na bielańskim przystanku
Funkcjonariusze zaczęli szukać osoby, której medykamenty zostały przepisane. Pod pierwszym, śródmiejskim adresem, nie było nikogo, za to pod drugim – na Żoliborzu - przywitano ich pełnym nadziei pytaniem: znaleźliście torbę?
Jak opowiedział strażnikom miejskim syn pani Zofii, właścicielki torby, matka, wracając z zakupów, przez roztargnienie zostawiła ją na bielańskim przystanku. Kobieta bardzo się zdenerwowała, bojąc się, że na święta zostanie bez leków. Chciała odnaleźć zgubę, lecz kiedy z synem wróciła na przystanek, po torbie nie było już śladu.
"Leki wróciły do właścicielki, ale to, w jaki sposób torba przemieściła się na drugi brzeg Wisły – prawdopodobnie pozostanie tajemnicą" - podsumowała straż miejska.
Autorka/Autor: mg
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska