Wakacje na urokliwej wyspie Lanzarote zakończyły się nerwówką na lotnisku w Warszawie. Bagaże około 140 osób utknęły w miejscu wylotu. Jedna z pasażerek usłyszała, że walizki mogą wrócić dopiero pod koniec miesiąca. Linia Enter Air, obsługująca rejs, nie jest w stanie wskazać konkretnego terminu. Jak tłumaczy, walizki zostały na wyspie, bo samolot za dużo ważył.
O sprawie dowiedzieliśmy się od naszej czytelniczki, która zadzwoniła na Kontakt 24. W sobotę wieczorem pani Lidia wraz z mężem podróżowała do Warszawy z wyspy Lanzarote samolotem linii Enter Air wyczarterowanym przez biuro podróży. Jak podkreśliła, lot przebiegł bez przeszkód, a maszyna wylądowała na Lotnisku Chopina planowo po godzinie 23. Poważny problem pojawił się nieco później, już w hali odbioru bagaży.
- Kiedy już tam dotarliśmy na taśmie pojawiły się pierwsze bagaże. Z czasem zostały odebrane przez podróżnych, po czym taśma zatrzymała się. Początkowo nikt się tym nie przejął, po prostu czekaliśmy, aż taśma znowu ruszy i pojawią się kolejne walizki. Jednak po jakimś czasie wśród osób otaczających taśmę pojawiła się informacja, że więcej bagaży nie będzie. Jeszcze wtedy potraktowałam to jako żart - opowiada pani Lidia.
Walizki mogą wrócić, ale dopiero pod koniec października
Wkrótce okazało się, że krążąca wśród coraz bardziej zdezorientowanych podróżnych informacja jest niestety prawdziwa. - Do grupy osób, które stały po drugiej stronie taśmy, podszedł umundurowany pracownik, możliwe, że był to ktoś z obsługi lotniska. Grupę, z którą rozmawiał, poinformował, że podróżni oczekujący na swoje walizki muszą złożyć reklamacje - relacjonuje nasza czytelniczka. - Składanie reklamacji wyglądało w ten sposób, że spędziliśmy na lotnisku kolejne dwie i pół godziny. Zarejestrowano brak naszego bagażu. Szczerze mówiąc nie wiem, czemu zgłaszałam jego zaginięcie, do czego nas zobligowano. Według relacji tych, którzy przyjmowali zgłoszenie, to nie było zaginięcie bagażu tylko celowe niewysłanie go do Polski - twierdzi pani Lidia.
Dlaczego lwia część bagaży nie przyleciała do kraju razem z ich właścicielami? Jak wynika z relacji naszej czytelniczki, tłumaczenia osób przyjmujących reklamacje były - delikatnie mówiąc - niespójne. - Najpierw usłyszałam, że samolot miał za mało paliwa więc nie udźwignąłby tylu kilogramów. Druga wiadomość była taka, że nie było odpowiedniej pogody do wylotu samolotu z pełną ilością pasażerów i bagaży - opowiada pasażerka. Według niej walizek zostało pozbawionych około 140 osób. Atmosfera na lotnisku była bardzo nerwowa.
- Każdy pasażer składający reklamację otrzymał wydruk z numerem reklamacji i numerem telefonu. Dzwoniąc tam, mamy się dowiadywać, co z naszymi bagażami. Zapytałam, kiedy w wersji optymistycznej możemy się spodziewać naszych walizek. W odpowiedzi usłyszałam, że być może do końca października - mówi pani Lidia.
W walizkach kobiety było wiele osobistych i potrzebnych jej do funkcjonowania rzeczy, odzieży, a także leków, które musi regularnie przyjmować.
"Samolot musi ograniczyć swój ciężar"
O komentarz do sprawy poprosiliśmy linię Enter Air, która realizowała lot pani Lidii. Brak bagaży na pokładzie maszyny, spółka Enter Air tłumaczy względami operacyjnymi. "Lotnisko w Lanzarote ma wiele ograniczeń operacyjnych. Między innymi góry, nad którymi samolot musi się wznieść po starcie. W przypadku niekorzystnego wiatru, samolot musi ograniczyć swój ciężar, aby móc rozpędzić się do prędkości startu w dostatecznej odległości od gór, aby móc nad nimi przelecieć. Dlatego też personel naziemny ogranicza masę samolotu poprzez zostawienie bagaży na ziemi" - napisała w mailu do redakcji tvnwarszawa.pl spółka Enter Air.
Przewoźnik nie był w stanie wskazać terminu, kiedy bagaże pasażerów lotu z Lanzarote wrócą do Polski. Na tak postawione pytanie, spółka odpisała zdawkowo: "bagaże będą dosłane kolejnymi rejsami, gdy pogoda pozwoli na pełen załadunek".
O odniesienie się do sprawy poprosiliśmy również biuro podróży TUI, gdzie pani Lidia wykupiła wycieczkę. Do momentu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: czytelniczka Lidia