Szukali pomocy dla synka, ale byli odsyłani. Gdy został przyjęty, było już za późno. Damianek nie żyje

Źródło:
Uwaga! TVN
Śmierć 3-letniego Damiana. "W sepsie najważniejszym czynnikiem jest czas"
Śmierć 3-letniego Damiana. "W sepsie najważniejszym czynnikiem jest czas"
Uwaga! TVN
Śmierć 3-letniego Daniela. "W sepsie najważniejszym czynnikiem jest czas"Uwaga! TVN

Przyjeżdżali do szpitala z chorym dzieckiem, ale odsyłano ich do domu. Pomoc przyszła, kiedy było już za późno. Ich trzyletni syn Damian nie żyje. Prokuratura od ponad roku prowadzi postępowanie w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Reportaż Agnieszki Madejskiej w programie Uwaga! TVN.

Jana i Vadim pochodzą z Ukrainy. W Polsce mieszkają od ponad pięciu lat. Najmłodszym z ich trójki dzieci był trzyletni Damian.

- Był wspaniałym dzieckiem, bardzo wesołym, śpiewał, tańczył – wspomina matka dziecka.

- Nigdy nie chorował, nic się nie działo, wszystko było dobrze – dodaje ojciec.

ZOBACZ WIĘCEJ: Szukali pomocy dla dziecka w szpitalu, ale odsyłano ich do domu. 3-letni Damian nie żyje

"Zostaliśmy odesłani z dzieckiem do domu"

Dramat rodziców miał miejsce rok temu 27 kwietnia. Wieczorem ich najmłodszy syn Damian zaczął wymiotować. Rodzice pojechali z nim do szpitala dziecięcego przy ulicy Niekłańskiej w Warszawie. Tam, o drugiej po północy, chłopiec został przyjęty na szpitalny oddział ratunkowy.

- Zbadał go lekarz, wypisał leki i pojechaliśmy do domu. Potem praktycznie cały dzień spał – opowiada pani Jana. I dodaje: - Na drugi dzień było gorzej, podniosła mu się temperatura, wymiotował, zmienił się na buzi, miał sine pod oczami. Miał też sine usta. Źle wyglądał.

29 kwietnia rodzice po raz drugi pojechali z synem do tego samego szpitala dziecięcego. Od momentu przyjęcia na szpitalny oddział ratunkowy minęły dwie godziny zanim chłopczyk został zbadany przez dyżurującą lekarkę.

- Popatrzyła na niego. Zbadała go ogólnie, żadnego badania krwi nie było, nic takiego. Nakrzyczała jeszcze na mnie, powiedziała, że z dzieckiem nic strasznego się nie dzieje. Powiedziała, żebym jechała do domu i poszła do swojej przychodni – przywołuje matka Damiana.

- Znowu zostaliśmy odesłani z dzieckiem do domu – podkreśla pan Vadim.

- Żona mówiła, by zostawić dziecko w szpitalu, zrobić mu kroplówkę. Dziecko byłoby z lekarzami – uważa mężczyzna. Jego zdaniem wtedy jego syn, by żył.

Stan dziecka pogorszył się jeszcze bardziej. Pojawiły się krwiste wymioty, a biegunka zaostrzyła się. Po kilku godzinach Damian trzeci raz trafił do tego samego szpitala, tym razem został przywieziony przez karetkę pogotowia. Co jest zaskakujące, trzylatek otrzymał żółtą opaskę pacjenta, co oznacza dopiero trzeci stopień kolejności przyjęcia. Przez ponad godzinę oczekiwania na lekarza dziecko dalej wymiotowało.

"Po prostu wezwali sprzataczkę"

- Widzieli, że dziecko na czarno zwymiotowało na ścianę, a oni po prostu wezwali sprzątaczkę. Nie wiem, kto to był, czy pielęgniarka czy ktoś inny. Mąż mówił, by wzywać pomoc do dziecka. A ona powiedziała, że wszystko będzie dobrze i mamy czekać – przywołuje matka Damiana.

- W końcu, jak dostaliśmy się do lekarza, to dziecko było w bardzo krytycznym stanie. Zbadali go, od razu wzięli do innego gabinetu, gdzie próbowali działać – mówi pani Jana.

- Lekarze ratowali go dwie godziny. Przyszła lekarka i powiedziała, że ma dla nas niedobrą wiadomość: "Wasz synek już nie żyje". Byliśmy z żoną w szoku – mówi ojciec chłopca.

- Zaczęłam krzyczeć i płakać. Dla matki to jest coś niemożliwego. Pamiętam, że jak wyszłam ze szpitala, to chciałam rzucić się pod samochód, żeby nie czuć tego bólu – mówi matka Damiana.

To była sepsa

W ciągu 44 godzin rodzice chłopca aż trzy razy szukali dla niego pomocy w tym samym szpitalu. Co mogło być przyczyną śmierci Damiana i czy można było temu zapobiec? Z dokumentacją medyczną dziecka zapoznała się poproszona przez nas doświadczona lekarka.

- Z tego całego przebiegu wynika, że dziecko padło ofiarą bardzo ciężkiej infekcji pod postacią sepsy – mówi dr n. med. Agnieszka Dyla, specjalista pediatrii, anestezjologii i intensywnej terapii.

- Wiele bakterii jest w stanie wywołać taką uogólnioną reakcję organizmu. O sepsie mówimy wówczas, gdy te bakterie pływają po całej naszej krwi, dopływają do różnych narządów, a te usiłują z tymi bakteriami walczyć. Zaczynają działać coraz gorzej. W sepsie, nie tylko u dzieci, ale również u osób dorosłych, najważniejszym czynnikiem jest czas. Dochodzi do niewydolności wielu narządów – nerek, serca, płuc czy mózgu – tłumaczy dr n. med. Agnieszka Dyla.

- Ponieważ jestem i pediatrą, i anestezjologiem, to wiem, że w pracy z dziećmi, zwłaszcza z tymi krytycznie chorymi, zawsze ważna jest duża czujność i to jest chyba to, czego tutaj na wielu etapach zabrakło – uważa ekspertka.

Śmierć dziecka jest dla rodziców Damiana potężnym wstrząsem. - Mąż chciał jechać na wojnę. Chciał mnie zostawić i jechać na Ukrainę. Syn mój mówił, że nie chce żyć i chce do Damianka – mówi załamana kobieta.

- Chcę, żeby oni odpowiedzieli za to, co się stało. Winię lekarkę, która odmówiła przyjęcia mojego dziecka do szpitala – podkreśla pani Jana.

Prokuratura od ponad roku prowadzi postępowanie w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Rzecznik prasowy szpitala nie przyjął naszego zaproszenia do spotkania przed kamerą i przesłał oświadczenie, w którym napisano, że przedstawiciele szpitala nie chcą z nami rozmawiać do czasu prawomocnego wyjaśnienia okoliczności śmierci chłopca.

Szpital wydał jednak oświadczenie. "Dyrekcja i Pracownicy Szpitala Dziecięcego im. prof. med. Jana Bogdanowicza są bezpośrednio zainteresowani pełnym wyjaśnieniem wszystkich okoliczności śmierci Damiana Hnatyshyna. Szpital po stwierdzeniu zgonu Pacjenta był w bezpośrednim kontakcie z Prokuraturą i przekazał wszystkie materiały konieczne do jego wyjaśnienia. Podczas obecnie trwającego śledztwa Szpital bezzwłocznie wypełnia wszystkie polecenia Prokuratury, zaś pracownicy medyczni zaangażowani w leczenia Damiana stawiają się na zaplanowane w toku śledztwa przesłuchania. Do momentu prawomocnego wyjaśnienia okoliczności śmierci naszego Pacjenta Szpital nie będzie medialnie przekazywał żadnych informacji. Deklarujemy, że nasi mali pacjenci mogą liczyć w naszym Szpitalu na profesjonalną pomoc, a także ciepło i zrozumienie dla ich cierpienia" - napisano w nim.

Ile może potrwać prokuratorskie postępowanie? Okazuje się, że wciągu ostatnich pięciu lat w warszawskich prokuraturach zarejestrowano ponad 10 spraw dotyczących błędów medycznych w tym szpitalu. Postępowania średnio trwały około dwa lata, natomiast sprawy w sądzie mogą trwać jeszcze dłużej.

- Każdy, widząc, czy słysząc o takiej sytuacji, od razu myśli o sobie i swoich bliskich, co by było, gdybym to ja czekała na SOR-ze z dzieckiem wymiotującym krwią, a nikt by mi natychmiast nie pomagał - mówi mec. Joanna Lazer, pełnomocniczka rodziców Damiana. I dodaje: - Każdy jest przerażony i być może tego typu programy pomogą w unaocznieniu problemu czy to z czujnością lekarzy, czy to z procedurami szpitali. Chodzi o to, żeby pacjenci byli bezpieczni, a procedury adekwatne do potrzeb pacjentów.

Jakich objawów u dziecka nie można bagatelizować?

- Taką przydatną wskazówką dla rodziców jest poszukiwanie dużych zmian w zachowaniu dziecka. Na przykład, kiedy jest bardzo senne i nie można go zbudzić, albo jest tak słabe, że nie można postawić go na nogi. Albo dziecko, które chętnie się bawiło, nawet w sytuacji, kiedy spada mu temperatura, to nie za bardzo nawiązuje kontakt. Nie jest zainteresowane rzeczami, którymi do tej pory było zainteresowane, chociażby swoją ulubioną bajką. To nie są objawy dyskretne. To jest coś, czego nie da się przeoczyć – tłumaczy dr n. med. Agnieszka Dyla.

Autorka/Autor:Agnieszka Madejska

Źródło: Uwaga! TVN

Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl