Strajk Kobiet: blokowanie przejść, przepychanki przed komendą przy Malczewskiego

Przed komendą przy Malczewskiego doszło do przepychanek
Przepychanki przed komendą policji przy Malczewskiego
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Na piątek, 19 lutego Strajk Kobiet zapowiadał blokadę Warszawy. Protest nie był jednak tak wielki, by sparaliżować miasto. Ograniczył się do Mokotowa.

"Cisza nie jest przyzwoleniem i nigdy nie będzie. Ostatni czas pokazał nam, że nikt nie będzie szedł sam. Powiedzmy głośno, co o tym myślimy" – tak Strajk Kobiet zapowiadał piątkowy protest. Blokada rozpoczęła się o godzinie 17. Organizatorzy do ostatniej chwili nie podawali miejsca, w którym demonstracja się rozpocznie.

Po 17 pojawili się w rejonie placu Unii Lubelskiej. Początkowo próbowali zablokować skrzyżowanie Puławskiej i Goworka. Doszło do pierwszych przepychanek, ale kordon policji przepchnął demonstrantów na chodnik. Następnie przed Rakowiecką część osób zajęła przejście dla pieszych; przechodzili na czerwonym świetle. Policja odpowiedziała na to większym kordonem. W pewnym momencie doszło do zatrzymania jednej z protestujących, która została przewieziona na komendę przy Malczewskiego.

Demonstracja zamieniła się w spacer w rejonie Puławskiej. W końcu dotarła przed komendę, gdzie doszło do kolejnych przepychanek. Tutaj protestujący czekali, aż policja wypuści zatrzymaną osobę. Udało się przed godziną 20. Kilkanaście minut później organizatorzy ogłosili koniec protestu, a jego uczestnicy się rozeszli.

W sobotę rano Komenda Stołeczna Policji nie przekazała podsumowania dotyczącego zatrzymań podczas protestu. Jak poinformował tvnwarszawa.pl jej rzecznik Sylwester Marczak, piątkowe zgromadzenie ze względu na niską frekwencję "nie wymagało zaangażowania" funkcjonariuszy KSP. Zostaliśmy odesłani w tej sprawie do oficera prasowego mokotowskiej komendy rejonowej, który w weekend jest niedostępny.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jedyną zatrzymaną osobą była kobieta przewieziona w trakcie manifestacji do komendy przy Malczewskiego.

TAK RELACJONOWALIŚMY PROTEST:

Protesty w Warszawie

To już kolejny protest w Warszawie po tym, jak 27 stycznia w Dzienniku Ustaw opublikowana została decyzja Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku, która zaostrza przepisy aborcyjne. Wielu konstytucjonalistów twierdzi, że skład TK pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej został obsadzony nieprawidłowo – zasiadali w nim między innymi tak zwani sędziowie dublerzy.

Na ulicach wielu polskich miast od tego czasu znów zaczęto organizować protesty. Ostatnia demonstracja w Warszawie miała miejsce w ubiegły piątek. Aktywiści ze Strajku Kobiet zgromadzili się przed siedzibą Komendy Stołecznej Policji przy ulicy Wilczej. Miał to być gest solidarności z mężczyzną, który usłyszał zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy policji oraz kierowania w stosunku do nich gróźb.

Wcześniejszy protest, w którym brały udział tysiące osób, relacjonowaliśmy na tvnwarszawa.pl 29 stycznia. Wówczas Strajk Kobiet przed godziną 1 w nocy dotarł przed dom Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu. Manifestacja rozpoczęła się wcześniej w Alejach Jerozolimskich, ale kordony policji blokujące demonstrantów zmuszały ich co najmniej kilka razy do zmiany trasy.

Czytaj także: