- Na tę chwilę nie ma żadnych podstaw, aby te wszystkie pożary ze sobą łączyć - przekazał w poniedziałek rzecznik KSP podinspektor Robert Szumiata, nawiązując do ostatnich pożarów w Warszawie i w Grodzisku Mazowieckim. Z kolei Tomasz Siemoniak, nowy szef MSWiA, powiedział: "jesteśmy w takim czasie, że niczego nie możemy wykluczyć". Dodał, że czeka na raport służb w tej sprawie. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła natomiast śledztwo w sprawie pożaru hali targowej przy ulicy Marywilskiej.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prokurator Norbert Woliński przekazał, że w poniedziałek prokuratura wydała postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie sprowadzenia w nieustalony sposób zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach, a mającego postać pożaru budynku centrum handlowego Marywilska 44.
- W jego wyniku doszło do spalenia tego obiektu oraz znajdujących się nim lokali – powiedział Woliński.
Dodał, że w wyniku pożaru właściciel kompleksu handlowego i najemcy stanowisk usługowo-handlowych ponieśli szkody w łącznej nieustalonej aktualnie wysokości przekraczającej milion złotych.
Czy można łączyć te pożary?
Pożar hali przy ulicy Marywilskiej, w której było ponad 1400 sklepów i punktów usługowych, który wybuchł po godz. 3.00 w niedzielę, jest jednym z trzech poważnych pożarów, do jakich doszło w ostatnich dniach w Warszawie. Tego samego dnia, również w Warszawie zapaliła się hałda odpadów na Siekierkach. W poniedziałek spłonął dach szkoły w Grodzisku Mazowieckim, w której odbywały się matury.
Skala i zwiększona częstotliwość tego typu zdarzeń sprawiła, że zaczęły pojawiać się spekulacje na temat działań służb obcych państw w tym zakresie. O pożary na terenie Warszawy i Mazowsza pytano na konferencji prasowej rzecznika stołecznej policji.
- Chciałem dzisiaj jasno i wyraźnie podkreślić, że na tę chwilę nie ma żadnych podstaw, aby te wszystkie pożary ze sobą łączyć - przekazał w poniedziałek rzecznik KSP podinsp. Robert Szumiata.
To niejedyne pożary, do jakich doszło w ostatnich dniach na terenie kraju. W piątek pożar wybuchł na składowisku niebezpiecznych odpadów w Siemianowicach Śląskich. Kłęby czarnego dymu było widać z odległości kilkudziesięciu kilometrów. Według wstępnych szacunków spłonęło około 10 tysięcy ton odpadów.
W poniedziałek podczas konferencji prasowej o to, czy te wszystkie pożary - w stolicy i na Śląsku - może coś łączyć, pytani byli także nowy minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak i ustępujący z tego stanowiska Marcin Kierwiński.
- Spotkam się z ministrem Czesławem Mroczkiem, komendantami głównymi Państwowej Straży Pożarnej i policji. Będziemy o tym rozmawiali. Złożą raport. Od wczorajszego poranka byłem w kontakcie z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego po to, aby wszystkie ewentualne wątki były w centrum naszej uwagi. Ale za wcześnie jest, aby o czymkolwiek mówić. Trwa śledztwo - powiedział Tomasz Siemoniak.
Minister: każdy wariant trzeba rozpatrywać poważnie
Minister zwrócił uwagę, że każdy wariant trzeba rozpatrywać poważnie. Przypomniał sprawę z lutego tego roku, kiedy funkcjonariusze ABW zatrzymali mężczyznę działającego na zlecenie rosyjskich służb wywiadowczych. Według ABW obywatel Ukrainy "czynił przygotowania do podjęcia działań dywersyjnych i sabotażowych, polegających w szczególności na podpaleniu obiektów na terenie Wrocławia".
Nowy szef MSWIA podkreślił, że w przypadku wszystkich pożarów, do których doszło w ostatnich dniach, "straż pożarna zadziałała z ogromnym profesjonalizmem".
Siemoniak był dopytywany o to, czy pożary mogą być elementem akcji sabotażowych, o których informowały zachodnie media w ubiegłym tygodniu. - Badamy wszystkie konteksty tej sprawy. Trwa intensywne śledztwo i będziemy informowali opinię publiczną - podkreślił minister.
"Bardzo dziwna sytuacja"
W kontekście pożaru na Marywilskiej komendant główny PSP Mariusz Feltynowski mówił że o godzinie 3.31 wpłynął z monitoringu do komendy miejskiej PSP alarm. Przekazał, że wysłane zostały pierwsze dwa zastępy. Dodał, że po ich przyjeździe okazało się, iż "już ponad dwie trzecie centrum handlowego jest objęte pożarem". Feltynowski mówił, że to "bardzo dziwna sytuacja, że po 11 minutach była taka powierzchnia pożarem objęta".
Komendant zwracał uwagę, że pożar powstał w ośmiu strefach. Jak tłumaczył, jeżeli mamy do czynienia z budynkiem wielkokubaturowym, to prewencyjnie jest on wydzielony na ileś powierzchni. Tak aby w sytuacji pożaru, ten nie mógł się rozprzestrzeniać. - Sygnalizacja pożarowa zadziałała, bo straż została powiadomiona, natomiast to, żeby się strefy pozamykały, żeby pożar się nie rozprzestrzeniał, być może nie zadziałało - mówił Feltynowski.
"Prosimy wszystkie osoby pokrzywdzone w wyniku pożaru w CH Marywilska 44 o zgłaszanie się do najbliższych jednostek policji na terenie garnizonu warszawskiego. Prosimy także, o przekazywanie nam wszystkich istotnych informacji mogących pomóc w wyjaśnieniu przyczyn pożaru" - poinformowała w komunikacie zamieszczonym na platformie X Komenda Stołeczna Policji.
Firmę Mirbud, właściciela spółki Marywilska 44, która zarządza halą targową, zapytaliśmy, czy na jej terenie były przeprowadzane regularnie przeglądy instalacji przeciwpożarowej, a także dlaczego nie zadziałały kurtyny wodne i dlaczego oddzielenia przeciwpożarowej nie były zamknięte? Czekamy na odpowiedź.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl