Plac Konstytucji i Muranów to dwie stacje pierwszej linii metra, z budowy których zrezygnowano. Brak tej drugiej jest szczególnie dotkliwy - podziemna kolejka przejeżdża pod dzielnicą mieszkaniową, ale nie obsługuje jej mieszkańców. Pomysł dobudowania dwóch przystanków powraca więc co jakiś czas. Ostatnio - w kampanii przed wyborami prezydenta Warszawy, kiedy to Rafał Trzaskowski i Patryk Jaki licytowali się, kto narysuje więcej kolorowych kresek na mapie Warszawy.
Budowa brakujących stacji M1 była jedną z obietnic Trzaskowskiego. Opracowana przez Andrzeja Chudzikiewicza z Politechniki Warszawskiej koncepcja ogłoszona w 2018 roku, zakładała przede wszystkim inwestycje właśnie na pierwszej nitce metra. Stacja Muranów miałaby powstać między ulicami Anielewicza i Dubois. Koszt budowy stacji plac Konstytucji szacowano wówczas na około 146 milionów złotych, a Muranów - około 116 milionów złotych.
Przeszkodą biurokracja, pandemia i brak pieniędzy
Jak informuje teraz "Gazeta Stołeczna", kwoty te po czterech latach są mocno zaniżone. W 2019 roku ratusz podpisał jednak umowę na ponad 7 milionów złotych z firmą Metroprojekt, na przygotowanie dokumentacji technicznej, pozyskanie decyzji środowiskowej i pozwolenia na budowę. Termin minął 10 miesięcy temu, ale został przedłużony z powodu pandemii. Wniosek o zgodę na budowę stacji firma miała złożyć do 20 lipca, a w kontrakcie był także zapis o nadzorze autorskim nad inwestycją do 2026 roku.
"Stołeczna" dowiedziała się jednak, że ratusz przygotowuje aneks do umowy z Metroprojektem, który ma przedłużyć prace projektowe do 2023 roku. Przeszkodą miał być brak decyzji środowiskowej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która twierdziła, że nie leży to w jej kompetencjach. Spór musiał rozstrzygnąć Naczelny Sąd Administracyjny, który zadecydował, że RDOŚ jest właściwym organem do wydania takiej decyzji. Jak wytłumaczył Maciej Czerski z biura prasowego Metra Warszawskiego, to dodatkowo wydłużyło procedury.
Gazeta pisze jednak, że nie jest jasne, czy budowa w ogóle się rozpocznie. Rzeczniczka ratusza Monika Beuth-Lutyk przekazała "Stołecznej", że prace mogłyby się zacząć najwcześniej w latach 2024-25, ale przyznała, że przeszkodą jest brak pieniędzy. Póki co, ratusz skupia się więc na dokończeniu drugiej linii metra, która pochłonie jeszcze dodatkowe kilkaset milionów złotych. Kontrakt z firmą Gulermak z 2018 roku opiewał na 1,6 miliarda złotych. Budowa trzech stacji: Lazurowa, Chrzanów i Karolin wciąż jednak się nie zaczęła. Brakuje jeszcze kompletu pozwoleń od wojewody.
Ważny przetarg dla trzeciej linii metra
Mimo braku funduszy, w ratuszu mówi się jednak wciąż o budowie trzeciej linii. Jej powstanie to również jedna z obietnic wyborczych Trzaskowskiego. Trasa od początku budzi sporo kontrowersji. Mimo tego, miasto ogłosiło przetarg na wykonanie raportu o oddziaływaniu na środowisko dla całej trasy ze Stadionu Narodowego do Gocławia z bazą na Koziej Górce.
Czytaj więcej: Proste, powtarzalne pawilony na górze, szersze perony pod ziemią. Tak ma wyglądać trzecia linia metra
Jak podaje transport-publiczny.pl, wykonawca będzie miał za zadanie m.in. sprawdzić, uzupełnić i dostosować do raportu wymagania do wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Według szacunków portalu, zakończenia umowy należy spodziewać się w 2026 roku, a sam raport ma być gotowy w 90 dni po sporządzeniu umowy.
Autorka/Autor: katke/r
Źródło: "Gazeta Stołeczna", tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: UM Warszawa