"PiS won" i "tu będzie techno" na zabytkowym kościele. Trzy miesiące aresztu dla podejrzanego. Czym kierował się sąd?

Bazgroły na elewacji zabytkowego kościoła. "To nie miejsce na taką formę protestu"
Areszt za bazgroły na elewacji kościoła Świętego Krzyża
Źródło: TVN24
W piątek policja zatrzymała podejrzanego o pomazanie elewacji kościoła Świętego Krzyża w święta. W niedzielę sąd na wniosek prokuratury aresztował mężczyznę. Reporterka TVN24 dotarła do uzasadnienia decyzji. Wynika z niego, że sąd powołał się na możliwość mataczenia, potencjalną wycenę szkody, a także nieprzyznanie się do winy i odmowę składania wyjaśnień.

- Sąd przychylił się do wniosku prokuratora i zasądził trzymiesięczny areszt dla mojego klienta - potwierdził nam w niedzielę po południu obrońca podejrzanego mecenas Bartosz Obrębski. I zapowiedział, że szykuje zażalenie na decyzję sądu.

Jak przekazał adwokat, "osoby godne zaufania" składały deklaracje poręczenia za mężczyznę, ale sąd się w tej sprawie nie wypowiedział. Obrębski precyzował, że była to grupa kilkunastu osób, w tym osoby "ze świata nauki, literaci, literatki".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Dlaczego sąd zdecydował o areszcie?

Reporterka TVN24 Karolina Wasilewska dotarła do uzasadnienia decyzji sądu o tymczasowym areszcie. Jak opisywała, podkreślono w nim, że zgodnie z przepisami możliwe jest zastosowanie takiego środka zapobiegawczego na okres trzech miesięcy, gdy czyn zarzucany podejrzanemu jest zagrożony wysoką karą. W tym wypadku mężczyzna ma odpowiadać za uszkodzenie zabytku, za co można trafić do więzienia nawet na osiem lat.

- Biorąc pod uwagę potencjalną wycenę tego zniszczenia - potencjalną, bo niestety prokuratura nie wskazała żadnych dokumentów pokazujących, ile naprawa tych zniszczeń mogłaby kosztować - i  biorąc pod uwagę zeznania jednego ze świadków, a także "zasady logicznego rozumowania i doświadczenia życiowego", sędzia uznała, że w tym przypadku areszt tymczasowy można zastosować - przytaczała Wasilewska.

Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak wyjaśnił później w rozmowie z TVN24, że na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego wstępnie straty oszacowano na 100 tysięcy złotych. Zastrzegł jednak, że ostateczna kwota zostanie określona w opinii biegłego. 

W uzasadnieniu pojawił się też wątek możliwości mataczenia. - Sędzia sądu rejonowego powołała się na ten argument, ponieważ w sprawie podejrzana jest jeszcze jedna osoba. Wówczas, kiedy trwało posiedzenie aresztowe, druga z tych osób nie była jeszcze zatrzymana, choć, jak wynika z naszych informacji, działo się to (zatrzymanie - red.) dokładnie w czasie posiedzenia - ustaliła reporterka.

- Przypieczętowaniem decyzji o areszcie jest fakt, że podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień - dodała. Jak zaznaczyła, sąd wskazał też w uzasadnieniu, że w tym przypadku mogło również dojść do obrazy uczuć religijnych.

Obrońca "zupełnie zdziwiony tą sytuacją"

- W przypadku zniszczenia czy uszkodzenia elewacji budynku w Polsce - tak mi się wydaje - nie spotkaliśmy się z taką reakcją sądu, żeby zastosowano tymczasowe aresztowanie - ocenił w rozmowie z TVN24 obrońca podejrzanego.

Odniósł się również do fragmentu uzasadnienia decyzji o areszcie, w którym sąd wskazał, że poprzez umieszczenie napisów na elewacji kościoła Świętego Krzyża mogło dojść do obrazy uczuć religijnych.

- Jestem zupełnie zdziwiony tą sytuacją. To nie jest ten etap postepowania, by sąd oceniał działania prokuratury tak dogłębnie. Nie spotykałem się z tym, by sąd podpowiadał już prokuratorowi, w jakim kierunku prowadzić śledztwo. Zwłaszcza że sam prokurator nie widział tutaj ewentualnych znamion takiego przestępstwa - podkreślił Obrębski.

areszt
Obrońca podejrzanego skomentował decyzję o areszcie
Źródło: TVN24

Kościół pomazano w święta

O dewastacji wyremontowanej niedawno elewacji kościoła Świętego Krzyża informował kilka dni temu stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki. "Nawet najbardziej słuszne hasła nie mogłyby być usprawiedliwieniem dla wandalizmu" - napisał Krasucki na Facebooku. Do wpisu dołączył zdjęcia elewacji kościoła, na którą ktoś czerwonym sprejem naniósł hasła: "PiS won", "świeckie państwo" i "tu będzie techno".

Policjanci ustalili, że do zdarzenia doszło w nocy z 24 na 25 grudnia. Sprawa była prowadzona w kierunku ustawy o ochronie zabytków, czyli uszkodzenia zabytku. Funkcjonariusze informowali, że dysponują nagraniem monitoringu, na którym widać twarz sprawcy. W piątek 31 grudnia zatrzymali mężczyznę. Dwa dni później przedstawiono mu zarzut.

Bazgroły na elewacji zabytkowego kościoła
Bazgroły na elewacji zabytkowego kościoła
Źródło: Tomasz Zieliński, tvnwarszwa.pl

Blokowali radiowóz

Prokurator, po postawieniu zarzutu, zawnioskował o tymczasowy areszt dla zatrzymanego mężczyzny. Posiedzenie odbyło się w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście w niedzielę, ponieważ upływało 48 godzin, które prawo przewiduje na decyzję o areszcie.

Młodego mężczyznę wspierał kolektyw Szpila. - Przed sądem pojawiło się około dziesięciu osób, które czekały na rozstrzygnięcie sprawy, wśród nich Babcia Kasia - relacjonował Mateusz Szmelter, reporter tvnwarszawa.pl. Jak dodał, po ogłoszeniu decyzji sądu manifestujący utrudniali wyjazd radiowozu, którym do aresztu transportowano zatrzymanego. - Trwało to kilka minut - opisywał Szmelter.

20220102_131020
Protestujący blokowali przejazd radiowozu
Źródło: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl

Zatrzymano drugą osobę

Z kolei kolektyw poinformował na Facebooku o zatrzymaniu jednej z protestujących osób. "Podczas demonstracji solidarnościowej pod sądem na Marszałkowskiej policja zatrzymała jednego chłopaka. Nie podano podstawy i powodu zatrzymania. Jest na Wilczej" - napisali.

Rafał Rutkowski z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji zaprzeczył jednak, że zatrzymanie miało związek z protestem. - Chodzi o inne postępowanie prowadzone przez jedną z komend rejonowych - powiedział.

W poniedziałek rzecznik Komendy Stołecznej Policji potwierdził, że policja zatrzymała drugą osobę w związku z podejrzeniem zniszczenia elewacji kościoła Świętego Krzyża. - Czynności z nią są prowadzone. Ewentualne decyzje co do zarzutów i środków zapobiegawczych będzie wydawała Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ - przekazał Marczak.

Bazgroły na elewacji zabytkowego kościoła
Bazgroły na elewacji zabytkowego kościoła
Źródło: Tomasz Zieliński, tvnwarszwa.pl

Komentarz konserwatora

Decyzję sądu o areszcie dla podejrzanego skomentował w niedzielę stołeczny konserwator zabytków. Jak podkreślił, kilkakrotnie składał już zawiadomienia w podobnych sprawach. "Za każdym razem liczę na to, że winni - po procesie, a potem w drodze wyroku sądowego - odpowiedzą za swoje czyny. Że rozważona zostanie nie tylko skala zniszczeń, ale też szkodliwość społeczna ich działań. I doceniam sytuacje, gdy policja, albo prokuratura faktycznie podejmują czynności. Ale trzy miesiące aresztu?! Serio?! Bez procesu i wyroku?!" - napisał na Facebooku.

Dodał też, że zrozumiałby takie postępowanie prokuratury i sądu, gdyby "podobną konsekwencję wykazywali w pozostałych przypadkach" i "wszystkich traktowali równo". Odwołał się przy tym do śledztwa w sprawie zniszczenia zabytkowych tablic Tchorka poświęconych ofiarom okupacji. W październiku przyklejono na nich plakietki z napisem "Niemcy" w miejscu "hitlerowców". "Sprawcy (klub Gazety Polskiej) się ujawnili i - co gorsza - publicznie zadeklarowali kontynuację wandalizmu. Koszt remontu jednej tablicy sięga nawet pięciu tysięcy złotych. Policja od października prowadzi postępowanie. Dość rzetelnie stara się wyjaśnić wszystkie okoliczności. Wniosku o areszt tymczasowy nie było…Gorliwości prokuratury w tym wypadku brakuje" - ocenił Krasucki.

"Zależy mi na tym, by niszczyciele zabytków odpowiadali za swoje wykroczenia i przestępstwa. Ale zależy mi też na tym, by nie wybierać wobec kogo się areszt zastosuje, a komu odpuści. W zależności od tego, po której stronie barykady politycznej i społecznej stoi. Zależy mi na tym, by o karze decydował proces, a nie arbitralna prokuratura. Proszę o równe stosowanie prawa" - zaapelował stołeczny konserwator zabytków.

Czytaj także: