Antysemicki transparent na marszu. Studentka wezwana do dziekana

Prokuratura oceni, czy studentka, która podczas propalestyńskiej manifestacji w Warszawie niosła transparent z gwiazdą Dawida w koszu na śmieci, popełniła przestępstwo. Swoje działania prowadzi również Warszawski Uniwersytet Medyczny, gdzie pochodząca z Norwegii kobieta się kształci.

W sobotę ulicami Warszawy przeszedł marsz, którego uczestnicy protestowali przeciwko interwencji Izraela w Strefie Gazy. Manifestanci mieli ze sobą flagi Palestyny i liczne transparenty, z hasłami: "Stop ludobójstwu Palestyńczyków", "Wolna Palestyna", "From the river to the sea, Palestine will be free" (Od rzeki do morza, Palestyna będzie wolna). Szczególne oburzenie wywołał transparent z napisem "keep the world clean" (utrzymaj świat w czystości) oraz narysowanym koszem na śmieci z symboliczną flagą Izraela w środku.

Tożsamość ustalone, sprawa w prokuraturze

- Tożsamość osoby, która niosła transparent została ustalona. Trwają czynności sprawdzające. Materiały sprawy zostały wysłane do prokuratury w celu oceny prawno-karnej - powiedział nam w poniedziałek Robert Szumiata, rzecznik śródmiejskiej policji.

Co to oznacza? - Prokurator od chwili przekazania materiałów ma 30 dni na podjęcie decyzji w postaci wszczęcia postępowania w sprawie lub odmowy wszczęcia postępowania. Może też zlecić policji przeprowadzenie czynności sprawdzających, na przykład zabezpieczenie monitoringu lub rozpytania osób uczestniczących w zgromadzeniu - tłumaczy Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Studentka wezwana do dziekana WUM

Kobieta, która niosła transparent jest Norweżką. To studentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. - Studentka została wezwana w celu złożenia wyjaśnień do dziekana. Teraz uczelnia działa zgodnie z regulaminem studiów i statutem. Uczelnia traktuje sprawę poważnie i priorytetowo, podejmuje działania wewnętrze, o ich postanowieniach będziemy informować - poinformowała nas Anna Rubaj, rzeczniczka uczelni.

- Niezależnie od tego policja prowadzi swoje postępowanie. My współpracujemy z organami ścigania i jesteśmy do ich dyspozycji - dodała i wyjaśniła: jeżeli zachodzi podejrzenie, że sprawa ma znamiona przewinienia dyscyplinarnego, to uczelnia przeprowadza postępowanie dyscyplinarne, które przewiduje skierowanie sprawy do Rzecznika Dyscyplinarnego ds. Studentów i Doktorantów WUM czy do komisji dyscyplinarnej w dalszej kolejności.

Co jest przewinieniem dyscyplinarnym? Jest nim "naruszenie przepisów obowiązujących w uczelni oraz czyn uchybiający godności studenta. Jak powszechnie wiadomo, każdy student ślubuje m. in. postępować zgodnie z zasadami etyki, odnosić się z szacunkiem do wszystkich członków społeczności uczelnianej, szanować prawa i obyczaje akademickie, dbać o godność i honor studenta Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Zdobywa pełne prawa i obowiązki podczas immatrykulacji. Jeżeli ich nie respektuje, to jest to podstawa do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego" - wyjaśniła w mailu Anna Rubaj,

Przedstawiciele ratusza nie widzieli transparentu

O sprawę zapytaliśmy też w stołecznym ratuszu. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy urzędnik Biura Bezpieczeństwa i Zarządzenia Kryzysowego obserwował marsz? Jeśli tak, dlaczego nie wnioskował o rozwiązanie zgromadzenia.

"Ani przedstawiciele miasta na miejscu, ani osoby, które na monitoringu obserwują przebieg zgromadzenia, ani obecni na miejscu policjanci nie zgłaszali tego incydentu. Policja nie wnioskowała do ratusza o rozwiązanie zgromadzenia" - poinformowała nas rzeczniczka stołecznego ratusza, Monika Beuth.

"Pytanie także o adekwatną reakcję - czy z powodu jednego transparentu należy rozwiązać całe zgromadzenie - zawsze trzeba rozważyć skutki takiej decyzji względem reakcji uczestników protestu. Jest linia orzecznicza, zgodnie z którą pojedyncze tego typu incydenty nie są podstawą do rozwiązania zgromadzenia. Nie zmienia to faktu, że nie ma zgody na jakiekolwiek hasła rasistowskie, nacjonalistyczne, antysemickie, czy w inny sposób obraźliwe i naruszające prawo, dlatego w przypadku gdy takowe zostaną zauważone, będzie stosowna reakcja z naszej strony, a policja i prokuratura jest zobligowana w stosunku do osób, które w ten sposób łamią prawo, wyciągać konsekwencje " - napisała w mailu do naszej redakcji rzeczniczka.

Oświadczenia ambasadora i prezydentów

Treść transparentu skomentował w sobotę w mediach społecznościowych ambasador Izraela w Polsce Yacov Livne. "Warszawa dzisiaj. Polskie władze mają powinność zapobiegania przejawom takiego otwartego antysemityzmu" - napisał.

Kancelaria Prezydenta RP zamieściła w niedzielę w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym zapewniono, że prezydent "Andrzej Duda stanowczo potępia antysemickie hasła, które pojawiły się podczas wczorajszego marszu zorganizowanego w Warszawie". "W Polsce nie ma zgody na wyrażanie nienawiści wobec kogokolwiek" - dodano.

Sprawę skomentował także na platformie X (dawny Twitter) prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "W Warszawie - mieście tak ciężko doświadczonym przez historię - nie może być miejsca na nienawiść i antysemityzm. Nie może być zgody na antysemickie transparenty. Każde takie zachowanie zasługuje na potępienie. Każdy, kto się ich dopuszcza, powinien ponieść konsekwencje prawne" - napisał w niedzielę wieczorem Trzaskowski.

Czytaj także: