Policjanci patrolujący okolice warszawskiego Nowolipia zauważyli podejrzanie zachowującego się mężczyznę. Kiedy zaczęli z nim rozmawiać, był na tyle roztrzęsiony, że nie potrafił podać swojego nazwiska. Kiedy funkcjonariusze weszli z nim do mieszkania, żeby sprawdzić dokumenty, zauważyli ciało leżące na podłodze. Mężczyzna leżał w kałuży krwi, a w klatkę piersiową miał wbity nóż.
Nie wiedział, co się stało
Właściciel mieszkania stwierdził, że jak tylko się obudził i zobaczył, co się stało, chciał o wszystkim powiadomić policję, dlatego wyszedł z domu, ale kiedy zobaczył radiowóz przestraszył się konsekwencji i zrezygnował. Mężczyzna został zatrzymany. Był tak pijany, że nie potrafił wyjaśnić, co dokładnie się stało w jego mieszkaniu podczas suto zakrapianej alkoholem imprezy.
Libacje były normą
Sąsiedzi zatrzymanego mężczyzny powiedzieli policji, że całonocne, suto zakrapiane alkoholem, spotkania kobiet i mężczyzn były w tym mieszkaniu normą.
Dzień po znalezieniu zwłok w ręce policjantów wpadł Stanisław B., który uczestniczył w libacji. Jego wersja wydarzeń z imprezy była inna od tej, którą przedstawiali inni uczestnicy. Wszystko wskazuje na to, że zgon 44- latka nastąpił dwa dni wcześniej, niż zorientował się o tym właściciel mieszkania.
Zarzut zabójstwa
W poniedziałek, 17 grudnia, Stanisław B. usłyszał zarzut zabójstwa. Grozi mu za to 25 lat więzienia lub nawet dożywocie. 18 grudnia sąd ma zdecydować o jego dalszym losie.
Stanisław B. w rękach policji
ij//ec