- Nic złego się nie stanie. Będzie ten sam charakter tego miejsca, będą imprezy plenerowe - mówił o klubach nad Wisłą prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Gość wtorkowego "Tak jest" zaznaczył, że konkurs zostanie przeprowadzony tak, by uwzględnić też opinie okolicznych mieszkańców.
Gościem wtorkowego programu "Tak Jest" w TVN24 był prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Odniósł się do niepewnej przyszłości klubów nad Wisłą, które działają na wysokości płyty Desantu.
Uspokajał, że miejsce zachowa swój charakter. - Nadal będą tam imprezy plenerowe i koncerty. Nie mogę jednak ulec naciskom, żeby nie robić konkursu i że ci, którzy już tam są, mają mieć zagwarantowane miejsce - mówił. Na uwagę prowadzącego program Andrzeja Morozowskiego, iż w warunkach konkursu zastrzeżono, że imprezy nie mogą generować hałasu, co będzie trudne do osiągnięcia, prezydent stolicy zastrzegł, że to na razie propozycja.
"Od razu zrobili problem"
- Nie wiem, dlaczego właścicielu klubów od razu zrobili problem. Trzeba było rozmawiać na ten temat. Będziemy wprowadzali warunki możliwe do wypełnienia, jednak trzeba też mieć na uwadze tych, którzy tam mieszkają - wyjaśniał Trzaskowski. Prezydent podkreślał, że nie można wskazać gospodarzy bez procedury konkursu. - Trzeba zrobić konkurs i wybrać w ten sposób ajentów. Nie można powiedzieć, że kontynuujemy działalność bez żadnego konkursu - tłumaczył.
Prezydent Warszawy zapewnił, że warunki konkursu są przemyślane. - Będziemy starać się tak wypośrodkować warunki konkursu, żeby zachować charakter miejsca, ale również uwzględnić opinie okolicznych mieszkańców, na przykład co do sprzątania, do której trwa impreza i czy jedna nie nakłada się na drugą, bo na przykład są trzy imprezy naraz - mówił. Na koniec podkreślił, że "lubi nieuczesany charakter tego miejsca" i nie chce końca klubów.
Oświadczenie klubów
"Koniec tańców pod gołym niebem, koniec imprez nad rzeką, koncertów i wielu wydarzeń, które dla Was organizowaliśmy. Mogą zniknąć klubokawiarnie, które Was gościły" – w piątkowe popołudnie wspólne oświadczenie kilku klubów błyskawicznie zaczęło roznosić się po sieci.
Stały za nim: Hocki Klocki, Cud nad Wisłą, Pomost 511, Miami Wars, Grunt i Woda. To popularne nadwiślańskie miejsca zlokalizowane na wysokości płyty Desantu, które w sezonie przyciągają tłumy mieszkańców i turystów. Oferują alkohol i inne napoje, jedzenie, muzykę i wydarzenia kulturalne.
Wszystko wydawało się funkcjonować prawidłowo, ale urzędnicy chcieli zmian. Nowy konkurs na dzierżawę tych gruntów przedłuża się, bo właścicielom klubów nie podobają się proponowane przez ratusz warunki.
Twierdzą, że wykluczają one dalsze funkcjonowania miejsc, które stworzyli. Krytykowali, że tylko w dwóch lokalach (i to zamkniętych) będą mogły odbywać się imprezy i koncerty, a poziom dopuszczalnego hałasu urzędnicy określili na poziomie pracującego odkurzacza. Stwierdzili, że na konkurs jest późno, a kluby będą mogły wystartować najwcześniej w lipcu. - Oznacza to, że sezon nad Wisłą zacznie się dopiero w połowie wakacji i potrwa dwa razy krócej! - dowodzili, zapewniając, że mimo wszystko chcą dalej rozmawiać z miastem.
Nie dało się szybciej?
We wtorek o konkursie rozmawialiśmy z Markiem Piwowarskim, dyrektorem Zarządu Zieleni. Zapytaliśmy, dlaczego konkurs jest opóźniony. - Umowy skończyły się w październiku, ale już od września trwały prace nad rozpisaniem nowego konkursu. Czekaliśmy na nowe władze, żeby potwierdzić kierunek działań. Mieliśmy różne wersje i pomysły, a władze preferowały działania ewolucyjne - na bazie poprzednich rozwiązań - wyjaśnił Piwowarski.
- Gdybyśmy nie rozważali różnych opcji, pewnie trwałoby to krócej. Były to prace zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Odbywały się spotkania Zarządu Zieleni i pani Justyny Glusman z mieszkańcami, stowarzyszeniami i przedsiębiorcami - argumentował. - W styczniu powstał materiał pod tę decyzję, a sama decyzja została podjęta w lutym. W marcu przygotowana została pierwsza wersja, która została wysłana do konsultacji - wyliczał szef Zarządu Zieleni.
mp/ap/b