Stołeczni urzędnicy obiecali 150 czujników do monitorowania jakości powietrza w Warszawie i okolicy. Ale dwa lata po tej deklaracji nie ogłosili nawet przetargu na ich zakup. Tłumaczą to "skomplikowanym charakterem zamówienia" oraz... "dynamicznie rozwijającym się rynkiem".
Dziś pomiarem jakości powietrza zajmuje się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. W Warszawie dane o smogu dostarcza sześć stacji pomiarowych. Choć do niedawna były tylko cztery, to wciąż nie sposób pozbyć się wrażenia, że jak na tak duże miasto, to zbyt mało. Władze miasta zdawały się podzielać ten pogląd, ogłaszając plan zakupu stu urządzeń pomiarowych dla Warszawy i pięćdziesięciu dla gmin aglomeracji. Smog, jak wiadomo, granic nie uznaje, a w niektórych podwarszawskich miejscowościach powietrze bywa gorsze niż w stolicy.
Pierwszy raz o planach zakupu czujników napisaliśmy prawie dwa lata temu. Rozpoczęto pilotażowe pomiary, wkrótce miał ruszyć przetarg. Ale został przełożony na 2019 rok. Dlaczego do dziś go nie ogłoszono?
Skomplikowane zamówienie
- Opóźnienie przetargu na czujniki jakości powietrza wynika ze skomplikowanego charakteru zamówienia. Warszawa wybiera wykonawców w imieniu swoim oraz w imieniu gmin partnerskich. Wymaga to uzgodnienia wielu kwestii, w szczególności budżetowych, technicznych i organizacyjnych z 20 gminami Warszawskiego Obszaru Funkcjonalnego - odpowiada Dominika Wiśniewska z urzędu miasta.
Drugi powód jest paradoksalny - to problem bogactwa wyboru. - Rynek czujników jakości powietrza dynamicznie rozwija się, a chcemy wybrać najlepsze i najnowsze rozwiązania techniczne, dzięki którym będziemy mieli wiarygodne dane - wyjaśnia Wiśniewska. I zwraca uwagę, że przetarg obejmie nie tylko zakup i montaż czujników. Plan zakłada budowę całego systemu. - Przesyłania, gromadzenia, udostępniania, przetwarzania oraz prezentacji danych, między innymi budowę strony internetowej i aplikacji mobilnej - precyzuje urzędniczka.
Przetarg ma zostać ogłoszony w drugim kwartale tego roku. Dopytujemy, kiedy urządzenia zaczną działać. - Zgodnie z harmonogramem montaż urządzeń rozpocznie się w trzecim kwartale 2020. Osiągnięcie pełnej funkcjonalności systemu pomiarowego zakładamy w przyszłym roku - zapowiada Dominika Wiśniewska.
Później, ale więcej
Czujniki mają pojawić się we wszystkich dzielnicach. Dobrą wiadomością jest, że zwiększyła się - do 70 - liczba tych planowanych w ościennych gminach.
By prezentować kompletne dane, urządzenia będą montowane na obszarach o różnym charakterze zabudowy. Nie jest bowiem tajemnicą, że w peryferyjnych dzielnicach największym problemem są "indywidualne źródła ogrzewania", czyli pisząc wprost: marnej jakości piece opalane byle czym. Wiśniewska zaznacza, że czujniki znajdą się także w pobliżu szkół i przedszkoli.
Trzy duże stacje
Miasto nie zrezygnowało także z zakupu trzech dużych stacji pomiarowych. W grudniu ubiegłego roku podpisało umowę na budowę pierwszej - przy Grochowskiej. Ma zostać oddana do użytku do końca lipca tego roku. Jak się dowiadujemy, finalizowane są prace związane z ogłoszeniem przetargu na drugą. - Trzecia stacja będzie zlokalizowana w Pruszkowie, w którym trwają obecnie uzgodnienia kwestii związanych z lokalizacją i finansowaniem stacji oraz zakresem przewidzianych pomiarów - podsumowuje urzędniczka.
Zarówno stacje, jak i czujniki, powstają w ramach projektu Wirtualny Warszawski Obszar Funkcjonalny, który uzyskał dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego na lata 2014-2020. Lokalizacja, wymagania i zakres pomiarów uzgadniane są z GIOŚ.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shuttertock