Po tym, jak stołeczni radni zdecydowali, że pomnik Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni (potocznie zwany "pomnikiem czterech śpiących") nie wróci na Pragę, miejsce na placu Wileńskim zieje pustką. Pomysł na zagospodarowanie cokołu mają politycy Prawa i Sprawiedliwości. Grupa ponad 20 posłów zaapelowała do prezydent Warszawy:
"Wojna bolszewicka, a w szczególności udział w niej sojuszniczych oddziałów m.in. ukraińskich atamana Symeona Petlury oraz białoruskich generała Stanisława Bułak-Bałachowicza przez lata komunizmu były tematem tabu. Również po roku 1989 nie oddaliśmy w sposób właściwy hołdu naszym sojusznikom, którzy ramię w ramię z żołnierzem polskim przelewali krew oraz przyczynili się do powstrzymania nawały bolszewickiej".
"Powinno znaleźć się miejsce"
Jak podaje portal rp.pl, posłowie przekonują, że w stolicy "powinno znaleźć się miejsce, w którym będziemy mogli oddawać hołd naszym wschodnim sojusznikom, którzy przyczynili się do obrony niepodległości w roku 1920".
Co na to władze miasta? - Jest przygotowane miejsce, ale decyzja o lokalizacji pomnika "czterech śpiących" została uchylona decyzją radnych Warszawy. W przyszłości może tam stanąć jakiś monument – powiedział tvnwarszawa.pl Jarosław Jóźwiak, wiceprezydent Warszawy.
ran/r