Przetrwał huragan i wysadzenie katedry. Na oczach widzów odnowią krucyfiks

Ksiądz o pracach konserwatorskich przy krucyfiksie
Źródło: TVN24
Uratowany w cudownych okolicznościach i owiany legendami krucyfiks z kaplicy Baryczków trafił w ręce konserwatorów. Ich pracy będą mogli przyglądać się zwiedzający ekspozycję stałą Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.

Prace wykonywać będą - dosłownie na oczach widzów: prof. Maria Lubryczyńska oraz mgr Jan Andrzejewski.

Dzieło sztuki i obiekt kultu

Dyrektor placówki ksiądz Mirosław Nowak podczas konferencji prasowej powiedział, że po renowacji wizerunku rzeźba będzie wyeksponowana w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, które działa na Starym Mieście.

- Chcemy pokazać krucyfiks po pracach konserwatorskich jako zabytek, dzieło sztuki, zanim wróci do katedry, gdzie funkcjonuje jako obiekt kultu - zaznaczył.

Według Marii Lubryczyńskiej "to bardzo duże wyzwanie konserwatorskie, ponieważ cudowny krucyfiks jest dzisiaj najcenniejszym zabytkiem późnogotyckiej rzeźby w Warszawie".

Jak podała Lubryczyńska w materiałach prasowych, "celem planowanych badań specjalistycznych jest rozpoznanie techniki wykonania krucyfiksu, jego stanu zachowania oraz opracowanie metod postępowania konserwatorskiego i programu prac konserwatorskich. Głównym celem prac konserwatorskich nad rzeźbą będzie powstrzymanie procesu niszczenia materii obiektu oraz wzmocnienie jego struktury".

Ostatnia konserwacja obiektu była wykonana w 1958 roku przez konserwatora Stanisława Komorowskiego. Jak powiedziała konserwatorka, krucyfiks nie był dotąd przedmiotem badań naukowych z dziedziny historii sztuki.

Przetrwał Powstanie Warszawskie

Figura Chrystusa Ukrzyżowanego z kaplicy Barczyków powstała na początku XVI wieku w Norymberdze. Do Warszawy trafiła w 1525 roku, przywiózł ją kupiec miejski Jerzy Baryczka. Krucyfiks umieszczono w lewej nawie katedry. Jak napisała prof. Maria Lubryczyńska, "gdy w 1602 r. podczas huraganu szalejącego nad Warszawą, zawaliła się wieża kolegiaty, niszcząc sklepienia i wiele obiektów wyposażenia kościelnego, wizerunek Chrystusa pozostał nienaruszony. Wówczas uznano to zdarzenie za cud".

Również wiele lat później, podczas wysadzenia katedry w czasie Powstania Warszawskiego, kaplica wraz z krucyfiksem ocalały od zniszczenia. Kapelan AK ks. Wacław Karłowicz z pomocą dwóch sanitariuszek zdjęli samą figurę Chrystusa i przenieśli do kościoła dominikanów. Krzyż, pomimo tego, że został w kościele, ocalał. Po zakończeniu wojny był przeniesiony w 1948 r. z kościoła seminaryjnego".

- Kiedy rozmawiałem z jedną z dwóch łączniczek, która pomagała ks. Karłowiczowi, opowiadała, że weszły do płonącej katedry, zobaczyły, że ksiądz i kościelny usiłują zdjąć figurę z płonącej katedry - powiedział proboszcz Archikatedry Bogdan Bartołd.

Opowiadał, że "ratując figurę przeszli przez podwórko jezuitów, następnie piwnicami i dotarli do ojców dominikanów na Freta, potem pod koniec wojny krzyż został przeniesiony do pokarmielickiego kościoła seminaryjnego".

Legenda o rosnących włosach

Proboszcz archikatedry mówił, że "według legend, kiedy krucyfiks znajdywał się jeszcze w Norymberdze, rosły mu włosy". - Panował zwyczaj, według którego w Wielki Piątek, dziewica obcinała cudownemu wizerunkowi włosy. Kiedy jednak rozpoczął swą działalność Marcin Luter, włosy przestały rosnąć - opowiadał.

Podał, że "w Warszawie włosy znowu miały zacząć rosnąć, a wielkopiątkowa tradycja była kontynuowana". - Jednak kiedy prawnuczka Baryczki, która była uważana za osobę odpowiednią do obcięcia tychże włosów, zataiła swoje niemoralne zachowanie, włosy przestały rosnąć - mówił powołując się na legendę.

Jak poinformowała na konferencji Lubryczyńska, że w czasie Powstania Warszawskiego włosy spłonęły, dlatego w latach 40. wykonano perukę z końskich włosów, która obecnie jest w bardzo złym stanie, "zapewne na skutek obciążenia głowy ciężką koroną". Podała, że konieczne będzie wykonanie nowej peruki.

Lubryczyńska poinformowała, że "wszelkie trudne ingerencje konserwatorskie i restauratorskie będą poprzedzone uzgodnieniami z duchowieństwem oraz przedstawicielami społeczności wiernych, a także historykami sztuki".

PAP/ran/gp/b

Czytaj także: