Firmy nie kwapią się do budowy podziemnych parkingów w ramach partnerstwa prywatno- publicznego. Ratusz zapewnia, że jest "na finale tej procedury" związanej z odkładaną od lat inwestycją, ale konkretów wciąż brak. W gruzach legł natomiast program budowy garaży pod boiskami szkolnymi. Z 10 planowanych lokalizacji aktualna jest tylko jedna. Jak tłumaczą urzędnicy, to skutek "oporu społecznego".
Podziemne parkingi pod głównymi placami to jedna z największych porażek 12-letniej prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz. Idąc do ratusza była prezydent obiecywała utworzenie kilkunastu parkingów pod najważniejszymi placami. Z czasem lista potencjalnych lokalizacji kurczyła się. W tym samym tempie ubywało też firm zainteresowanych współpracą - przedsiębiorcy nie wierzyli w opłacalność inwestycji.
Ale ratusz zapewnia, że pomysł nie został ostatecznie pogrzebany.
Dwa place, trzy firmy
Oficjalnie w grze pozostały tylko dwie lokalizacje i trzy firmy. - W postępowaniu o zawarcie umowy koncesji na parkingi podziemne przy placu Powstańców Warszawy i placu Wilsona zostały zakończone negocjacje i rozesłano zaproszenia do składania ofert. Zaproszenia trafiły do trzech firm, z którymi prowadzone były negocjacje. Termin składania ofert upływa 1 marca 2019 roku - informował nas w lutym Tomasz Demiańczuk z biura prasowego ratusza i dodawał, że chodzi: IMMO PARK Warszawa, Kronia i Strabag Drogi Wojewódzkie.
Kilka dni temu o efekty postępowania zapytaliśmy wiceprezydenta stolicy Roberta Soszyńskiego.
- Wszystko wskazuje na to, że będziemy musieli jeszcze o kilka tygodni odłożyć ostateczną decyzję. Na przełomie marca i kwietnia będziemy wiedzieli, czy w programie PPP uda nam się uruchomić te dwa projekty, o których rozmawiamy od dłuższego czasu, czyli plac Powstańców Warszawy i plac Wilsona. Jesteśmy na finale tej procedury - powiedział nam Soszyński. Wyraził nadzieję, że ostateczne oferty wpłyną do ratusz wiosną.
Zapewnił przy tym, że "projekt jest żywy". - Na pewno nie zrezygnujemy z podziemnych parkingów, bo uważamy, że są potrzebne - oświadczył. Przyznał jednocześnie, że "formuła PPP jest w Polsce na tyle nieprzećwiczona", że urzędnicy muszą "sami się z nią bliżej oswoić".
Największe nadzieje ratusz wiąże z lokalizacja pod placem Powstańców Warszawy. W radiu ZET Rafał Trzaskowski oświadczył wręcz (i to dwukrotnie), że parking jest już budowany. Ale robotników próżno tam szukać, przecież nie ma nawet projektu czy pozwolenia na budowę. Biorąc pod uwagę długotrwałość procedur to scenariusz, w którym pierwsza łopata zostanie wbita w 2020 roku należy uznać za bardzo optymistyczny.
Nieco "prostsza" wydaje się druga ze wskazanych lokalizacji - plac Wilsona. Przestrzeń między stacją metra a placem czeka od lat, wymaga głównie dobudowania wjazdów i wyjazdów.
Bez odrębnej jednostki
Sceptyczny pozostaje Jacek Wojciechowicz, były wiceprezydent stolicy, któremu nie udało się wybudować żadnego parkingu podziemnego w ramach PPP.
- Realia okazały się zbyt trudne dla takich inwestycji. Mówiąc wprost: zbyt niskie ceny parkowania na górze zabijałyby biznes na dole. Prywatni inwestorzy postawili zbyt twarde warunki, na przykład że wszystkie miejsca naziemne w promieniu 400-500 metrów muszą zostać zlikwidowane, co niekoniecznie byłoby zgodne z interesem mieszkańców. Jeśli prezydent Trzaskowski chciałby realizować parkingi w ramach PPP, musi mieć świadomość, że będzie się to wiązało z koniecznością podniesienia opłat za parkowanie w płatnej strefie - tłumaczy.
Wojciechowicz wspomina, że w pewnym momencie doszedł do wniosku, że miasto musi samo przeprowadzić inwestycję. Zaproponował powołanie miejskiej jednostki, która by za nią odpowiadała.
- Należało wyposażyć ją w jakiś majątek, na przykład nieruchomości, aby pod ich zastaw mogła wziąć kredyt na przeprowadzenie inwestycji. Taka miejska spółka nie musiałaby zarabiać, wystarczyłoby, gdyby wychodziła na zero. To by pozwoliło łatwiej pogodzić logikę podziemnych parkingów z wygodą mieszkańców. Zespół koordynujący zaakceptował takie rozwiązanie, ale gdy odszedłem z ratusza, pomysł zarzucono - przypomina.
Beata Wiśniewska z biura prasowego urzędu miasta potwierdza, że koncepcja Wojciechowicza jest nieaktualna. - Po szczegółowym przeanalizowaniu wstępnej koncepcji władze miasta nie zdecydowały się jednak na powołanie odrębnej jednostki, która miałaby realizować zadania, między innymi ze względu na istotne wątpliwości prawne i finansowe - wyjaśnia.
Opór mieszkańców
A że konsekwencja nie jest najmocniejszą stroną warszawskich urzędników widać także po drugim programie parkingowym. Firmowała go Renata Kaznowska, która pod koniec prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz odpowiadała za drogownictwo (w "drużynie" Rafała Trzaskowskiego za tę działkę odpowiada Robert Soszyński). Wiceprezydent Kaznowska ogłosiła w 2017 roku budowę 10 garaży schowanych pod boiskami szkolnymi za ponad 200 milionów złotych. Od samego początku nie brakowało krytyków, którzy zwracali uwagę na minusy: konieczność instalowania wyrzutni spalin przy boiskach, generowanie większego ruchu aut wokół szkół czy problem z organizacją zajęć na czas budowy.
Ratusz się nie zrażał. Na pierwszy ogień poszły trzy lokalizacje: przy Chłodnej (Wola), Spiskiej (Ochota) i Orzyckiej (Mokotów, ten miał być na powierzchni).
- Będziemy budować jeden, przy Chłodnej. W październiku 2018 roku ogłosiliśmy przetarg na przygotowanie projektu. Został on rozstrzygnięty, aktualnie trwa przygotowanie projektu budowlanego, którą wykonuje firma Artinex - informuje nas Tomasz Kunert, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego. Dodaje, że jeszcze w tym roku planowane jest pozyskanie decyzji środowiskowej i pozwolenia na budowę oraz ogłoszenie przetargu na budowę. Dopytujemy o dwie pozostałe lokalizacje. - Zostały odrzucone ze względu na opór społeczny, który ujawnił się podczas konsultacji - odpowiada Kunert.
Wnioski z konsultacji były miażdżące. W przypadku Spiskiej w raporcie czytamy o "zdecydowanym, niemalże całkowitym sprzeciwie lokalnej społeczności wobec zamiaru budowy parkingu podziemnego". Orzycka również spotkała się z "negatywnym nastawieniem lokalnej społeczności do koncepcji budowy parkingu wielopoziomowego oraz bardzo emocjonalnymi argumentami przeciwników tej budowy".
Po negatywnych rekomendacjach urzędnicy najwyraźniej stracili serce do całego programu. W przypadku kolejnych siedmiu lokalizacji z pierwotnego katalogu nie odbędą się nawet konsultacje społeczne. - Inne lokalizacje nie są analizowane - nie pozostawia wątpliwości Tomasz Kunert.
- Parkingi mają sens jeśli będą służyły mieszkańcom, nie zamierzamy robić czegokolwiek wbrew mieszkańcom. Dwie propozycje spotkały się z konkretnym sprzeciwem, tylko Chłodna została przyjęta ciepło - potwierdza wiceprezydent Soszyński. Gdy pytamy wprost, czy koncepcja Kaznowskiej została skasowana, starannie dobiera słowa: - Wolałbym powiedzieć, że jest w hibernacji.
Będą nowe Park and Ride
Tymczasem Zarząd Transportu Miejskiego zamierza skupić się na budowie parkingów Park & Ride. W 2019 roku ogłosi przetarg na budowę postoju przy stacji PKP Żerań na co najmniej 220 miejsc dla samochodów i 110 dla rowerów. W tegorocznych planach jest także przetarg na projekt i budowę parkingu P&R Jeziorki PKP. Jak informuje ZTM, prace projektowe powinny zakończyć się w połowie 2020 roku, a budowa - na przełomie 2020 i 2021. Powstaną miejsca dla ok. 130 samochodów i 30 rowerów.
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: ZTM