Najpierw okradli kominiarza, a później próbowali "wspaniałomyślnie" odsprzedać mu torbę z narzędziami. Czworo rabusiów wpadło jednak w zasadzkę zastawioną przez policjantów, gdy dokonywali transakcji.Wszystko miało zacząć się od niewinnego spotkania przy alkoholu. "Z ustaleń policjantów wynika, że pokrzywdzony spotkał na przystanku dwóch nieznanych mu mężczyzn, z którymi pił alkohol. Przy sobie miał torbę z zawartością dokumentacji firmowej, pieczątki, pieniądze oraz specjalistyczne narzędzia kominiarskie" – czytamy na stronie stołecznej policji.
Zorganizowali zasadzkęWspółtowarzysze biesiady postanowili kominiarza pobić i ukradli bagaż. A później do pokrzywdzonego zadzwonili młodzi ludzie i zaproponowali wykup skradzionej torby. Na miejsce dokonania transakcji wytypowali centrum handlowe. Mężczyzna zgodził się na spotkanie, ale powiadomił też policję. Funkcjonariusze zorganizowali zasadzkę.
Gdy zbliżała się wyznaczona godzina, w stronę poszkodowanego szła kobieta wraz z mężczyzną. "Po chwili policjanci zatrzymali 20-letnią Wioletę W. i 38-letniego Pawła M., który trzymał w ręku skradziony łup. Natomiast kilkanaście metrów dalej inna załoga zatrzymała 29-letniego Zbigniewa K. i 38-letniego Artura K., z którymi dzień wcześniej pokrzywdzony pił alkohol" – relacjonują policjanci.
Do 12 lat więzieniaCała czwórka usłyszała już zarzuty. Zbigniew K. i Artur K. rozboju i bezprawnego żądania korzyści majątkowej za zwrot skradzionego mienia. A Wioleta W. i Zbigniew K. również usłyszeli zarzut żądania korzyści majątkowej za zwrot skradzionego mienia. Dodatkowo Artur K. zarzut paserstwa.Za rozbój kodeks karny przewiduje karę do 12 lat więzienia.ran//ec
Źródło zdjęcia głównego: ksp