Zdarzenie miało miejsce w nocy z czwartku na piątek, w jednym z komisów przy ulicy Modlińskiej.
Jak przekazuje Łukasz Płaskociński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej, pożar trwał około trzech godzin, między 1 a 4. Walczyło z nim sześć zastępów strażackich.
- Spaliło się biuro i cztery samochody - relacjonuje. Jednocześnie zapewnia, że żaden człowiek nie ucierpiał.
Straty na 250 tysięcy złotych
Rano na miejscu był Lech Marcinczak z tvnwarszawa.pl. - Cztery auta spłonęły doszczętnie, jedno się nadpaliło. Pożar był tak duży, że zaczęły się topić plastikowe elementy aut stojących nawet 10 metrów dalej. Spłonął też pawilon z biurem. Właściciel wycenił straty na 250 tysięcy złotych - przekazał reporter.
I dodał, że straż pożarną wezwali sąsiedzi. - Przed komisem regularnie parkują tiry zasłaniając widok. Tak było także tej nocy. Zaparkowana ciężarówka sprawiła, że pożar został zauważony późno, kiedy był już bardzo zaawansowany, zaczęły wybuchać opony - ustalił Marcinczak.
Paulina Onyszko z białołęckiej policji podała, że funkcjonariusze zabezpieczyli ślady na miejscu zdarzenia w celu ustalenia przyczyn pożaru.
Pożar komisu samochodowego na Białołęce
ab/b