Na skrzyżowaniu Broniewskiego i Krasińskiego toyota śmiertelnie potrąciła 10-letniego chłopca. Jego dwa lata starszy brat doznał szoku. Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że chłopcy przebiegali przez jezdnię "w rejonie przejścia dla pieszych".
Do wypadku doszło około godziny 20.30.
– W rejonie przejścia dla pieszych samochód potrącił 10-latka. W bardzo ciężkim stanie trafił on do szpitala – poinformował Robert Opas z biura prasowego policji.
Niestety, chłopiec zmarł w nocy w szpitalu.
Biegli na tramwaj?
Ze wstępnych ustaleń wynika, że chłopcy przebiegali przez jezdnię, bo spieszyli się na tramwaj. Na razie nie ma pewności, czy do potrącenia doszło na pasach i czy mieli zielone światło. Świadkowie nie widzieli wypadku.
Pasażer, który czekał na tramwaj, przekazał naszemu reporterowi, że słyszał tylko pisk opon i uderzenie, a gdy się odwrócił, zobaczył sytuację po potrąceniu.
12-latek w szoku, kierowca "załamany"
Po tym jak 10-latek został zabrany przez pogotowie, na miejsce przyjechała jeszcze druga karetka.
– Brat 10-latka, dwa lata od niego starszy, doznał szoku i potrzebował pomocy – relacjonował Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl. Chłopiec twierdził, że kierowca toyoty miał czerwone.
Policja przebadała kierującego samochodem. Był trzeźwy. – Mężczyzna jest załamany – powiedział reporter.
wp/mz