Do ataku miało dojść niespełna 3 tygodnie temu, w jednym z budynków przy Grójeckiej, niedaleko placu Narutowicza.
Moja córka została zaatakowana przez pedofila. Czekał na nią w klatce schodowej (zamykanej na domofon), najwyraźniej wiedział wcześniej, że tutaj mieszka i wiedział, o której godzinie wraca ze szkoły – opisuje pani Dorota na Facebooku.
"Małe kotki w piwnicy"
Jak relacjonuje, mężczyzna chciał zaciągnąć jej dziecko do piwnicy by pokazać jej małe kotki, a nawet jednego podarować.
Moja córka (8 lat). Przebiegła pod jego rozłożonymi ramiona, po czym złapał ją jeszcze za nogę i próbował ciągnąć. Kopnęła go i pobiegła do domu na 2. piętro, na szczęście facet już spłoszył się i uciekł - relacjonuje kobieta.
Swój emocjonalny wpis kobieta kończy apelem: Bardzo proszę, miejsce oczy i uszy otwarte.
"Podobnych zgłoszeń nie było"
Pani Dorota poszła w tej sprawie na policję. – Przyjęliśmy to zgłoszenie. Policjanci w tej sprawie zabezpieczyli już monitoring – mówi nam podkom. Edyta Wisowska z ochockiej policji. Jak dodaje, do funkcjonariuszy nie wpłynęły kolejne, podobne sygnały. – To, że ich nie ma, nie oznacza, że nie działamy. Sprawdzamy zgłoszoną sprawę z wielką starannością – zapewnia policjantka.
Zaniepokojona matka była również w tej sprawie w szkole, do której uczęszcza jej córka. Jak twierdzi, "szkoła miała odmówić ogłoszenia informacji, żeby nie wzbudzać paniki".
Inną wersję wydarzeń prezentują władze placówki. - Szkoła zrobiła wszystko co powinna. Zawiadomiliśmy o sprawie odpowiednie służby. Jesteśmy w stałym kontakcie z policją – powiedziała dyrektorka podstawówki w rozmowie z serwisem MetroWarszawa.
jb/b
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl