"Jeden lekarz zajmuje się naraz 28 pacjentami, w tym kilkoma w stanie ciężkim"

Brakuje personelu w szpitalu na Narodowym
Przybywa pacjentów z COVID-19
Źródło: TVN24
W szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym przebywa około 270 pacjentów. Zdaniem zatrudnionego tam lekarza, obecna sytuacja wymaga zatrudnienia większej liczby medyków. - Ludzie, którzy tu pracują - personel pielęgniarski, ratownicy medyczni i lekarze - wykonują tytaniczną, heroiczną pracę. Jeden lekarz zajmuje się naraz 28 pacjentami, w tym kilkoma w stanie ciężkim - powiedział doktor Jacek Nasiłowski.

W czwartek na Mazowszu odnotowano najwięcej nowych przypadków koronawirusa od marca ubiegłego roku - ponad 4400. Podobnie było w przypadku Warszawy - ponad 1800 zakażeń. Z danych gromadzonych przez Mazowiecki Urząd Wojewódzki wynika, że ostatniej doby w całym województwie hospitalizowanych było ponad 3400 osób. Ponad pół tysiąca było leczonych w szpitalach tymczasowych w tym 271 w szpitalu na Stadionie Narodowym.

Pulmonolog opisuje, że sytuacja w tymczasowej placówce na Stadionie Narodowym zmienia się bardzo dynamicznie. - Z tego powodu jest bardzo ciężko - przyznaje Nasiłowski. - Mamy bardzo dużo chorych, w chwili obecnej jest ich około 270 - dodaje. Wyjaśnia też, że co chwila przyjmowani są nowi pacjenci. Część z nich szybko zdrowieje i wraca do domów, jednak u wielu pacjentów choroba przebiega ciężej, nie zdrowieją tak szybko, jak oczekiwaliby tego lekarze, często ich stan pogarsza się do tego stopnia, że wymagają leczenia respiratorem.

"Czekamy na to, aż jakiś pacjent zostanie wypisany albo umrze, żeby zwolniło się miejsce" - zobacz reportaż o pracy ratowników pogotowia w TVN24 GO.

"Łóżka i respiratory są, problem leży gdzie indziej"

Pytany, ile w chwili obecnej jest wolnych łóżek na Narodowym, lekarz wyjaśnił, że problem nie tkwi w dostępności łóżek, tylko w braku personelu medycznego. - Łóżek to mamy tu w sumie 500, respiratory także są, tylko problem leży gdzie indziej - zauważył. - Nie jest sztuką położyć pacjenta do łóżka, tylko trzeba mieć jeszcze na względzie, że tym pacjentem później ktoś się będzie musiał zająć, a przecież im cięższy jest jego stan, tym więcej personelu potrzeba do jego leczenia - podkreślił.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Dopytywany, ile brakuje obecnie personelu medycznego w szpitalu na Stadionie Narodowym, Nasiłowski odparł: - Powinno być dwa razy więcej.

- Ludzie, którzy tu pracują - personel pielęgniarski, ratownicy medyczni i lekarze - wykonują tytaniczną, heroiczną pracę - powiedział. - Jeden lekarz zajmuje się naraz 28 pacjentami, w tym kilkoma w stanie ciężkim - zaznaczył. Dla porównania wskazał, że w normalnym szpitalu jeden lekarz zajmuje się pięcioma pacjentami. - Sytuacja jest taka, że po prostu nie ma ludzi do pracy, ale teraz wszędzie ich nie ma, nie tylko u nas - zauważył dr Nasiłowski.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że każdy szpital może wskazać liczbę pacjentów, których jest w stanie przyjąć i powiedzieć, że powyżej tej liczby nie może już przyjmować. - Jednak szpital covidowy nie może tego zrobić. My nie możemy powiedzieć, że odmawiamy przyjęcia jakiegokolwiek pacjenta - powiedział dr Nasiłowski. - Dlatego ludzie tutaj pracują naprawdę bardzo ciężko - przyznał.

"Ostatnie dwa tygodnie były naprawdę dramatyczne"

Nasiłowski przypomniał także, że kadra na Narodowym, to poniekąd efekt "pospolitego ruszenia". - To są ludzie, którzy chcieli pracować z "covidami" i zjechali do Warszawy z całej Polski - przypomniał. Jak wskazał, są to ochotnicy między innymi ze Śląska, Lublina oraz z wielu innych miejsc w całym kraju. - Wszyscy oni mają swoją drugą pracę - zaznaczył.

Pytany, czy lekarze z Narodowego zgłaszają do wojewody braki kadrowe, Nasiłowski wyjaśnił, że medycy pracujący w tym szpitalu tymczasowym cały czas alarmują o ciężkiej sytuacji kadrowej. Nieustannie prowadzony jest także nabór personelu. Jednak - jak zaznaczył lekarz - podobne zgłoszenia płyną jednocześnie z innych placówek.

- Ci ludzie, którzy chcieli pracować z covidowcami, to już dawno pracują, a ci, którzy nie chcą, to się kamuflują i nie pracują, bo mają swoje prace, które, co trzeba podkreślić, także są potrzebne - przyznał. - Mamy przecież w Polsce także pacjentów chorujących na inne schorzenia, którzy nie zniknęli wraz z nadejściem pandemii, a nimi także ktoś musi się zająć - dodał.

Odnosząc się do dynamiki wzrostu zachorowań na koronawirusa w Polsce, Nasiłowski ocenił, że z punktu widzenia szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym, w ciągu ostatnich dni sytuacja trochę się poprawiła. - Ostatnie trzy dni jest trochę lepiej, natomiast ostatnie dwa tygodnie były naprawdę dramatyczne, każdego dnia przyjeżdżało do nas około 150 nowych chorych - poinformował. Teraz przyjeżdża połowa z tego - dodał. Wyjaśnił, że wynika to między innymi z uruchomienia w województwie mazowieckim innych szpitali tymczasowych.

- Póki co, jakoś dajemy radę, na szczęście zwolniło się tempo przyjęć - podsumował dr Nasiłowski.

Czytaj także: