Komendant Stołeczny Policji zapewnia, że funkcjonariusze przeglądają nagrania z monitoringu po alarmach w metrze. I zaznacza, że służby sprawdzają, czy było to działanie przestępcze.
- Nie udało nam się dotychczas przejrzeć wszystkich nagrań z monitoringu z wczoraj. Pracujemy nad tym. Mamy dodatkową pracę związaną z przejrzeniem monitoringu na kilku stacjach w dniu dzisiejszym, ale nasze czynności są maksymalnie zintensyfikowane – zapewnia nadinspektor Dariusz Działo przed kamerą TVN 24.
"Wszystkie służby pracują"
Przypomnijmy: We wtorek i w środę część stacji warszawskiego metra została zamknięta po zgłoszeniach o "dziwnym zapachu" i zapachu przypominającym gaz. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT.
- Wszystkie służby pracują nad tym, żeby stwierdzić, czy jest to działanie o charakterze przestępczym, czy doszło tutaj do świadomego zachowania osoby bądź grupy osób, czy jest to załóżmy jakaś usterka techniczna związana z rozszczelnieniem się instalacji – mówi Działo.
Nie wyklucza także "nieszczęśliwego wypadku" – związanego z postawieniem jakiegoś chociażby spreju o określonym składzie chemicznym na stacji metra, który uległ rozszczelnieniu – podaje przykład nadinspektor.
Może być kara
A co się stanie jeżeli znajdzie się osoba odpowiedzialna za te alarmy? - Może podlegać karze pozbawienia, ograniczenia wolności, grzywny. Ale również pamiętajmy o tym, że na przykład z powództwa cywilnego służby mogą obciążyć daną osobę kosztami działania akcji ratowniczych – wyjaśnia Działo.
ran//ec