Maltańczyk, który samotnie podróżował autobusem, wrócił do właścicieli. Odebrali go ze schroniska i wyjaśnili, że maluch uciekł im i się zgubił.
Do schroniska na Paluchu, gdzie trafił maltańczyk, zgłosili się właściciele. - Pani na podstawie dokumentów, zdjęć i książeczki udowodniła, że to jej piesek - poinformowała nas jedna z pracowników schroniska.
Według jej relacji, piesek był bardzo zadbany. Nie było podstaw, by stwierdzić, że zwierze zostało porzucone. - Widać było, że właścicielka i maltańczyk są bardzo związani. Nie stwierdziliśmy, żeby ta Pani mogła go skrzywdzić. Po zweryfikowaniu dokumentów wydaliśmy go. Bardzo cieszył się na widok swojej właścicielki - dodała.
"Jechał w kierunku centrum"
O sprawie malucha, który został znaleziony w autobusie pisaliśmy wczoraj na łamach naszego portalu. Tego samego dnia został odebrany ze schroniska.
Pies zgubił się w poniedziałek. Jak informowała straż miejska, wsiadł do autobusu na przystanku w Rembertowie i podróżował w kierunku centrum. Czworonożny pasażer został przyłapany przez kierowcę pojazdu. Kiedy zauważył psa, powiadomił dyspozytora, a ten poprosił o interwencję straż miejską.
- Wsiedliśmy do autobusu na przystanku przy Rondzie Wiatraczna. Kierowca wskazał nam pieska. To prawdopodobnie maltańczyk. Ma około 5 lat, jest zadbany i spokojny – informował w poniedziałek Szymon Kosakowski z ekopatrolu.
md/r
Źródło zdjęcia głównego: schronisko na paluchu/straż miejska