Zajechał drogę cywilnym autem, zatrzymał innego kierowcę, pomachał "przedmiotem przypominającym odznakę" i... odjechał. Tak wyglądała "interwencja" w wykonaniu warszawskiego policjanta. Jego przełożeni przeprowadzili postępowanie wyjaśniające i zdecydowali o rozmowie dyscyplinarnej. Ta jeszcze się nie odbyła, minęło osiem miesięcy.
Kwiecień. Wieczór, niemal pusta Puławska. Naszego czytelnika wyprzedził samochód. Zajechał mu drogę, zmusił do hamowania i zatrzymał na środku trzypasmowej ulicy. Kierowca krzyczał, machał odznaką, ale nie podjął interwencji. Odjechał.
Jak się wtedy dowiedzieliśmy, był to prawdziwy policjant, jechał prywatnym samochodem, po cywilnemu. Jego przełożeni nie potrafili nam jednak wyjaśnić tego zachowania. We wrześniu - po naszej interwencji - wszczęli postępowanie.
Będzie rozmowa
Jakie są jego efekty?
- Czynności zakończyły się. Będzie prowadzona rozmowa dyscyplinująca, żeby takie sytuacje nie miały miejsca - informuje lakonicznie Marta Sulowska, rzeczniczka wolskiej policji. Nie zdradza szczegółów samego postępowania ani działań policji. A sama rozmowa? - Jeszcze się nie odbyła - przyznaje rzeczniczka.
Od dziwnej "interwencji" minęło prawie 9 miesięcy.
kz/r