O akcji służb przy Pileckiego zaalarmował w środę wieczorem nasz reporter. - Sąsiedzi byli zaniepokojeni tym, że dawno nie widzieli małżeństwa. Strażacy weszli przez okno do mieszkania i znaleźli dwa ciała - przekazał Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.
Informacje potwierdziła policja. - Po godzinie 21 zadzwonił do nas mężczyzna z informacją, że nie ma z tym państwem kontaktu od jakiegoś czasu. Poprosił o interwencję, udaliśmy się na miejsce w asyście strażaków. Drzwi mieszkania były zamknięte od środka - sprecyzowała Iwona Jurkiewicz z zespołu prasowego komendy stołecznej. Według naszych nieoficjalnych informacji, ofiary to były dyrektor Teatru Polskiego i jego żona.
Dawno nie widziani
Sprawą zajęła się prokuratura. - Z zeznań świadków wynika, iż 81-letni Jerzy Z. oraz 79-letnia Barbara Z. ostatni raz żywi widziani byli w dniu 9 stycznia – mówi Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak dowiedział się nieoficjalnie nasz reporter, według wstępnych ustaleń śledczych w tragedii "nie stwierdzono udziału osób trzecich". W czwartek potwierdziła to prokuratura. - W trakcie oględzin nie ujawniono śladów wskazujących na udział osób trzecich. Na zwłokach były wyraźne zmiany pośmiertne, wskazujące, iż do zgonu doszło kilka lub kilkanaście dni temu – relacjonuje Nowak. Jak dodał prokurator, mieszkanie było zamknięte od środka
Jak informowaliśmy rozważana jest hipoteza, że jedno z małżonków natknęło się na zwłoki drugiego i dostało zawału. Śledczy na razie tego nie potwierdzają. - Przyczyny śmierci są na obecnym etapie nieustalone. Okoliczności nie wskazują również, aby zdarzenie miało charakter samobójstwa – mówi prokurator.
Sprawę prowadzi prokuratura na Mokotowie. W tej chwili prowadzone jest śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci pary "w bliżej nieustalonym dniu, nie wcześniej niż w dniu 9 stycznia 2016 roku".
Śledczy zlecili też sekcję zwłok, która ustali m.in.: przyczyny śmierci starszego małżeństwa.
kś/ec
Źródło zdjęcia głównego: Tabor / warszawa@tvn.pl