Do pieca trafiał zużyty olej silnikowy. Warsztat znaleźli po zapachu

Warsztat ogrzewany był zużytym olejem silnikowym
Ogrzewał warsztat, zatruwał okolicę
Źródło: Straż Miejska
Właściciel warsztatu samochodowego na Białołęce skonstruował instalację, która nie tylko ogrzewała pomieszczenia, ale przede wszystkim zatruwała powietrze wszystkim dookoła. Strażnicy miejscy z Oddziału Ochrony Środowiska odkryli to miejsce, kierując się nosem.

"11 kwietnia kontrolowali Białołękę, gdy poczuli dokuczliwy zapach. Zaczęli poszukiwać jego źródła i zauważyli ciemny dym unoszący się ponad dachami. To doprowadziło ich do jednej z posesji, gdzie mieści się warsztat samochodowy. Przeprowadzili kontrolę" – opisuje stołeczna straż miejska.

Beczka ze zużytym olejem

W warsztacie był piec na paliwo stałe, a obok niego stała metalowa beczka, z której gumowym wężem doprowadzany był do paleniska przepracowany olej silnikowy. W pobliżu stał karton wypełniony ścinkami płyt laminowanych, które również służyły za opał.

"Zarówno zużyty olej, jak i płyty laminowane podczas spalania emitują wysoko toksyczne związki, na których wdychanie narażeni byli nie tylko pracownicy zakładu, ale i – otoczenie" - podkreślają strażnicy, którzy nakazali zdemontowanie instalacji i ukarali właściciela warsztatu zgodnie z obowiązującymi przepisami.

Za spalanie śmieci i odpadów grozi kara aresztu do 30 dni lub grzywna w wysokości do pięciu tysięcy złotych. Tak wysokie kary może jednak nałożyć jedynie sąd. Mandaty nakładane przez straż miejską wynoszą do 500 złotych.

PRZECZYTAJ: "Uchwała antysmogowa dla Mazowsza cały czas obowiązuje".

Czytaj także: