Krystian zamiast na Oksfordzie przez kilka tygodni uczył się chemii na Podkarpaciu, Ola na medycynie długie godziny spędzała nie w laboratoriach, a w swoim pokoju w Krzyżu Wielkopolskim. - Ale mogło być gorzej – mówią zgodnie moi rozmówcy. Mają rówieśników, którzy nigdy nie byli na swoich uczelniach i nawet legitymacje dostali pocztą.