W piątek przypada setna rocznica śmierci pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza. Prezydent Andrzej Duda złożył kwiaty na jego grobie. - To swoiste memento dla Polaków i osób na scenie politycznej, by zawsze rozmawiać w spokoju i szukać porozumienia - podkreślił prezydent.
Dzisiaj obchodzimy setną rocznicę jednego z najtragiczniejszych wydarzeń w naszej historii. W ciągu ostatnich stu lat mieliśmy dwie głowy państwa, dwóch prezydentów Rzeczypospolitej, którzy zginęli w trakcie pełnienia swojej prezydenckiej służby - zaznaczył prezydent Andrzej Duda w wystąpieniu po złożeniu kwiatów na grobowcu Narutowicza w warszawskiej Archikatedrze św. Jana Chrzciciela.
Prezydent przypomniał, że jedną z tych głów państwa "był znany prawie nam wszystkim - poza naszymi najmłodszymi rodakami - pan profesor prezydent Lech Kaczyński, który zginął w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku".
- Tym pierwszym był prezydent Gabriel Narutowicz, który został zamordowany w zamachu dokładnie sto lat temu, 16 grudnia 1922 roku. Był pierwszym prezydentem odrodzonej po 123 latach zaborów Rzeczypospolitej. Prezydentem, który został wybrany przez ówczesne Zgromadzenie Narodowe, Sejm i Senat, w bardzo trudnych okolicznościach, po wielu turach wyborów, przy bardzo silnych wstrząsach na scenie politycznej, bardzo silnych wybuchach nienawiści, które także niestety towarzyszyły i były następstwem jego wyboru - powiedział Andrzej Duda.
Duda o zabójstwie Narutowicza: to swoiste memento
Jak zauważył, wybuchy nienawiści, które ostatecznie doprowadziły do zabójstwa Narutowicza były "straszliwe i niesprawiedliwe". - Dlatego, że był wielkim patriotą, niezwykle uczciwym człowiekiem, świetnie przygotowanym do pełnienia swojej prezydenckiej funkcji, bardzo doświadczonym ministrem, a przede wszystkim bardzo doświadczonym człowiekiem, profesorem politechniki w Zurychu, konstruktorem, inżynierem bardzo wielu rozwiązań z zakresu hydrotechniki, w Szwajcarii i innych państwach europejskich - mówił dalej prezydent.
- Był więc, można powiedzieć, wspaniałym darem dla odradzającej się Polski, jako prezydent Rzeczypospolitej i ten, który mógł pomóc także w jej budowie i nowoczesnym rozwoju. Niestety, na skutek wybuchów nienawiści na ówczesnej scenie politycznej został zamordowany. To jest takie swoiste memento - dla nas wszystkich, dla Polaków, ale także dla ludzi ze sceny politycznej, że powinniśmy zawsze rozmawiać w spokoju, zawsze szukać porozumienia, powinniśmy zawsze działać tak, by wszystko co czynimy, działo się ze spokojem i rozwagą, dla dobra Polski, bo ona dla nasz wszystkich jest i powinna być najważniejsza - oświadczył Duda.
Prezydent zaapelował także do wszystkich polskich polityków, by w rocznicę zabójstwa pierwszego prezydenta przyjść do archikatedry, złożyć kwiaty i "po prostu go upamiętnić".
9 grudnia 1922 roku, po wielu turach nierozstrzygniętych głosowań w Zgromadzeniu Narodowym, Narutowicz został wybrany pierwszym Prezydentem RP głosami centrum, partii chłopskich, lewicy oraz mniejszości narodowych. Wywołało to ostre protesty środowisk prawicowych, które rozpętały napastliwą kampanię prasową wymierzoną w prezydenta-elekta oraz demonstracje podważające jego wybór określany mianem zdrady narodowej.
Zabójstwo Gabriela Narutowicza
16 grudnia 1922 roku - dwa dni po objęciu urzędu - Narutowicz podczas wizyty w warszawskiej Zachęcie został zastrzelony przez malarza Eligiusza Niewiadomskiego.
Mord w warszawskiej "Zachęcie" wywołał szok polskiej opinii społecznych i postawił pod znakiem zapytania funkcjonowanie systemu politycznego II Rzeczypospolitej.
Narutowicz urodził się 17 marca 1865 roku w Telszach na Litwie w rodzinie ziemiańskiej. Studiował na Politechnice w Petersburgu, a następnie w Szwajcarii, gdzie zaangażował się w pomoc Polakom prześladowanym przez władze carskie. Objęty nakazem aresztowania na terenie kraju, przyjął obywatelstwo Szwajcarii, gdzie przebywał aż do odzyskania niepodległości przez Polskę. Jako inżynier, projektował i prowadził budowę wielu hydroelektrowni w Europie Zachodniej. Zasłynął także jako pionier elektryfikacji Szwajcarii. Równolegle rozwijał karierę akademicką, był także prezesem Polskiego Komitetu Społecznego w Zurychu. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę na zaproszenie rządu Narutowicz powrócił do Kraju, by objąć stanowisko ministra robót publicznych, a następnie ministra spraw zagranicznych.
Źródło: PAP