Leszek Miller, były premier, a obecnie europoseł, mówiąc w "Kropce nad i" w TVN24 o szansach, aby Polska otrzymała pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, powiedział, że pierwszych wypłat należy się spodziewać w grudniu lub w styczniu przyszłego roku, "jeżeli w ogóle będą". - Ponosimy ogromne koszty, głównie z powodu jednego człowieka, mam na myśli oczywiście ministra sprawiedliwości - dodał.
Leszek Miller, były premier, a obecnie europoseł mówił w "Kropce nad i" w TVN24 o szansach na otrzymanie przez Polskę pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Komisja Europejska go zaakceptowała, ale żeby do naszego kraju trafiły pieniądze, muszą być spełnione tzw. kamienie milowe.
Przypomniał, że na początku czerwca w Warszawie w związku z akceptacją KPO przebywała przewodnicząca KE Ursula von der Leyen. Stwierdził jednak, że "popełniła błąd", bo - jak tłumaczył - "nie powinno się przyjeżdżać w środku procesu legislacyjnego". - Bo te słuszne poprawki, które Senat dopisał, zostały natychmiast wyrzucone do kosza i na pewno pani von der Leyen nie czuje tutaj żadnej satysfakcji - wyjaśnił, nawiązując do procedowania w parlamencie ustawy dotyczącej zmian w Sądzie Najwyższym, od której była uzależniona akceptacja KPO.
- Na szczęście Parlament Europejski wywiera nieustanną presję na Komisję Europejską i Komisja Europejska, w każdej chwili, kiedy jest o to pytana, mówi tak: jeżeli cokolwiek z zapisów w Krajowym planie Odbudowy zostanie zmienione, i zostanie to zrobione wbrew ustaleniom, to rząd nie dostanie ani euro - mówił dalej były premier. Jego zdaniem pierwszych wypłat unijnych pieniędzy należy się spodziewać w grudniu lub w styczniu przyszłego roku, "jeżeli w ogóle będą".
Miller: ponosimy ogromne koszty, głównie z powodu jednego człowieka
Miller powiedział także, że "gdyby rok temu rząd doszedł do porozumienia z Komisją Europejską, to mielibyśmy już pięć miliardów euro w postaci zaliczki". - Ale ponieważ nie było porozumienia, to te pięć miliardów zostały już utracone, bo w tym roku już nie ma zaliczek. Mamy prawie 300 milionów euro rozmaitych kar, które już spłacamy, a właściwie nie spłacamy, tylko te pieniądze są nam odbierane - mówił dalej Miller.
- Ponosimy ogromne koszty, głównie z powodu jednego człowieka, mam na myśli oczywiście ministra sprawiedliwości (Zbigniewa Ziobrę - red.). To jest niezwykle ponura sytuacja, że premier nie może dać sobie z tym człowiekiem rady, nie może go zdymisjonować - stwierdził europoseł. Dodał, że "gdyby pan Morawiecki był premierem, a nie chłopcem na posyłki pana Kaczyńskiego, toby to zrobił".
Miller został zapytany, czemu więc Jarosław Kaczyński nie zdecyduje się na pozbycie się z rządu Zbigniewa Ziobry. - Albo uważa, że królowej Sejmu, czyli arytmetyce, trzeba się tylko kłaniać i brak mandatów pana Ziobry jest niedopuszczalny, albo też pan Ziobro ma coś, o czym my nie wiemy, a wie pan Jarosław Kaczyński i pan Morawiecki - dodał.
Miller: Zachód musi pilnować, aby ewentualne ustępstwa nie poszły za daleko
Miller mówił także o możliwym rozwoju sytuacji w związku z trwającą od 24 lutego rosyjską inwazją na Ukrainę. Jego zdaniem "pewnie wszystko skończy się jakimiś negocjacjami".
Odniósł się także do niedawnej wizyty w Kijowie prezydentów Francji i Rumunii, kanclerza Niemiec i premiera Włoch. Zdaniem Millera wizytujący ukraińską stolicę europejscy przywódcy "dali bardzo wyraźny sygnał, że będą koordynować politykę w stosunku do Ukrainy, ale najważniejsze jest to, co powiedzieli panu Zełenskiemu w poufnych rozmowach". - Tu się otwiera pole do rozmaitych spekulacji, ale wygląda, że mnie więcej powiedzieli, że "tak czy inaczej, trzeba się szykować do jakiegoś rozejmu" - dodał. Miller podkreślił, że "Zachód musi pilnować, aby ewentualne ustępstwa nie poszły za daleko, to znaczy, żeby Ukraina nie czuła się zmuszona do zbyt daleko idących ustępstw".
Były premier mówił także, że "relacje Ukrainy z Unią Europejską będą zależeć od tego, jak się ta wojna skończy". - Bo miejmy nadzieję, że w tym tygodniu Ukraina dostanie status państwa kandydującego, ale to jest co najwyżej peronówka na peron. A na tym peronie trzeba będzie długo czekać, aż przyjedzie pociąg z napisem "Unia Europejska" - dodał Leszek Miller.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24