- Jest bardzo wielu wyborców i wyborczyń, którzy głosują na Prawo i Sprawiedliwość niezależnie od tego, kto będzie ich kandydatem - mówiła w "Faktach po Faktach" Dorota Łoboda (PO). Paweł Śliz (Polska 2050) stwierdził, że wystawienie prezesa IPN Karola Nawrockiego przez PiS i przekonywanie, że to kandydat "obywatelski" to "zaklinanie rzeczywistości".
Rzeczniczka klubu Koalicji Obywatelskiej Dorota Łoboda (PO) oraz szef klubu Polski 2050-Trzecia Droga Paweł Śliz mówili w "Faktach po Faktach" w TVN24 o przyszłorocznych wyborach prezydenckich i komentowali wystawienie przez PiS do wyścigu prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Karola Nawrockiego.
Jak zapewniła Łoboda, "na pewno nie lekceważymy Karola Nawrockiego jako kandydata na prezydenta". Chociaż jej zdaniem niedzielna konwencja zorganizowana przez Prawo i Sprawiedliwości, na której ogłoszono jego start, "nie wypadła oszałamiająco", to "nie oznacza to, że on nie będzie miał dużego poparcia".
- Po prostu jest wciąż bardzo wielu wyborców i wyborczyń, którzy głosują na Prawo i Sprawiedliwość niezależnie od tego, kto będzie ich kandydatem. I niezależnie od tego, czy będzie miał plakietkę Prawo i Sprawiedliwość, czy będzie kandydatem obywatelskim, ale promowanym przez Prawo i Sprawiedliwość, to na pewno będzie bardzo poważnym rywalem - oceniła.
Według posłanki Nawrockiego "należy traktować poważnie i nie lekceważyć, bo za nim stoją miliony prawdopodobnie wyborczyń i wyborców". - Trzeba się nastawić na ciężką i wyczerpującą walkę od pierwszego dnia kampanii do dnia wyborów - podkreśliła.
"To ukrycie szyldu, bo wiedzą, że szyld PiS nie jest dobrą reklamą"
Również Śliz stwierdził, że "nie wolno lekceważyć żadnego przeciwnika". Ocenił przy tym, że "mówienie: 'to nie jest kandydat partyjny, to jest kandydat obywatelski' to jest zaklinanie rzeczywistości".
Zauważył, że w czasie konwencji "w pierwszych ławach" siedzieli "wszyscy czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości". - To jest po prostu ukrycie szyldu, bo wiedzą o tym, że szyld Prawa i Sprawiedliwości nie jest dobrą reklamą - dodał.
"Nie da się uwolnić od ugrupowań, które danego wystawiają"
Śliz był pytany, jakim kandydatem jest przewodniczący Polski 2050 i marszałek Sejmu Szymon Hołownia. W połowie listopada Hołownia sam ogłosił swój start w wyborach podczas spotkania w Jędrzejowie. Zadeklarował wtedy, że "chce być niezależnym kandydatem na prezydenta i niezależnym prezydentem". Dopytywany był póżniej w programie "Kropka nad i" w TVN24, co to oznacza, że jest "kandydatem niezależnym", jak sam o sobie mówi. - To znaczy, że kandydat Donalda Tuska będzie musiał słuchać poleceń Donalda Tuska, a kandydat Jarosława Kaczyńskiego poleceń Jarosława Kaczyńskiego. Ja, choć jestem liderem partii, nie mam nikogo nad sobą. Mam nad sobą tylko ludzi, których mogę słuchać - odpowiedział.
Śliz przekonywał, że "jest pewna różnica, bo (...) Nawrocki mówi, że jest kandydatem bezpartyjnym, natomiast Szymon (Hołownia - red.) w sposób jednoznaczny wskazuje, że jest kandydatem niezależnym". - Chodzi tu o niezależność - mówił.
Powiedział przy tym, że "to jest kandydat, który wywodzi się z naszego ugrupowania, który zbudował to ugrupowanie, tego się nikt nie ma zamiaru wyrzekać".
Łoboda mówiła, że "rozumie tę koncepcję, która dość trafnie odczytuje nastroje społeczne, że ludzie są zmęczeni polityką partyjną, w związku z czym kolejne ugrupowania próbują przedstawiać swoich kandydatów jako osoby niezwiązane konkretnie z jakąś partią, tylko takie bardziej obywatelskie i właśnie niezależne".
- Natomiast oczywiście nie da się uwolnić od ugrupowań, które danego kandydata wystawiają w wyborach - podkreśliła. - Jest oczywiste, że Szymon Hołownia jest kandydatem Trzeciej Drogi na prezydenta, Karol Nawrocki jest kandydatem Prawa i Sprawiedliwości, Rafał Trzaskowski jest kandydatem Koalicji Obywatelskiej, choć tutaj nie ma żadnych wątpliwości - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: zdjęcia organizatora