Wyrzucony za obrażanie partyjnych kolegów Ludwik Dorn mimo wszystko deklaruje: - Pozostanę PiSowcem na wygnaniu. Zapowiada, że głosować będzie razem z klubem PiS, chyba że „będzie to wymagało gwałtu ze szczególnym okrucieństwem na rozumie”.
Formalnie wyrzucony, „w sumieniu” wciąż czuje się członkiem PiS. - Pozostanę PiSowcem na wygnaniu, ale jeszcze wrócę – zapewnia. Pierwszy krok to odwołanie do sądu koleżeńskiego. Co dalej?
- Nie zamierzam tworzyć partii, koła czy przystępować do formacji parapartyjnych. Im prędzej dojdzie do przesilenia w mojej partii, tym dla niej lepiej. Moja jedyna obawa, że stanie się to za późno – stwierdził. Lojalność wobec PiS zamierza manifestować w głosowaniach zgodnie z linią klubu, chyba że „będzie to wymagało gwałtu ze szczególnym okrucieństwem na rozumie”.
Wyleciał za „susłoizację” i „eunuchów”
Wedle słów Dorna, to ostry język i bezpardonowa krytyka okazała się powodem jego wyrzucenia z PiS. - Był jeden zarzut: obrażanie członów partii i dwie jego egzemplifikacje. Chodziło o moje słowa o „susłoizacji” partii oraz o dworze sułtana i grupce otaczających go eunuchów – wyliczył.
Za wyrzuceniem Dorna było 34 członków zarządu, 2 wstrzymało się od głosu, a w jego obronie stanął tylko Tomasz Dudziński. – Wszystko przez to, że nie dopuszczono do głosowania tajnego. Gdyby tak się stało, wynik głosowania byłby inny. Też zapewne byłbym wydalony, ale innym stosunkiem głosów – uważa polityk.
"Sądu kapturowego nie było"
- Nikt nikogo tutaj nie skazywał, nie ma mowy o sądzie kapturowym, sam zainteresowany tę sytuację przygotował - przekonywał Joachim Brudziński, który w imieniu zarządu wyszedł po zebraniu do dziennikarzy i wyjaśnił powody wyrzucenia Dorna. Według sekretarza generalnego PiS rozstanie było godne.
34 osób było za wyrzuceniem Dorna z partii, jedna przeciw, a dwie wstrzymały się od głosu DORN na aucie
- Nie ma we mnie żadnej satysfakcji, że wybitny polityk zdecydował się odejść, ale to było zwieńczenie planu politycznego, który Ludwik Dorn zarysował po przegraniu ostatnich wyborów. Sam nie chciał z nieznanych mi przyczyn zrezygnować, ale eskalował działania, które skutkowały dzisiejszą decyzją zarządu - dodał.
Wniosek o wyrzucenie Ludwika Dorna złożył Jarosław Kaczyński.
Spór o alimenty
"Proces rozwodowy" byłego marszałka Sejmu z PiS-em trwa od roku. Po przegranych wyborach parlamentarnych Dorn, wraz z Kazimierzem Ujazdowskim i Pawłem Zalewskim, zrezygnowali z funkcji wiceprzewodniczących partii i skrytykowali "wodzowskie" metody zarządzania. Ujazdowski i Zalewski zapłacili za to pożegnaniem się z partią, Dorn został odsunięty na boczny tor.
Konflikt zaognił się we wrześniu. Były premier zarzucił Dornowi, że wnioskując o zmniejszenie alimentów płaconych na dzieci z poprzedniego małżeństwa, łamie reguły. Poseł kontratakował mówiąc, że Kaczyński go pomawia i odziera z prywatności. Zdecydował się też wytoczyć prezesowi PiS proces o naruszenie dóbr osobistych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak, TVN24