Od 21 do 6 rano nie będzie można kupić alkoholu w centrum Wrocławia - zdecydowali w czwartek radni na sesji rady miejskiej. Na razie na próbę i do 30 września przyszłego roku, ale pomysł budzi kontrowersje. Przeciwko pomysłowi radnych protestują przedsiębiorcy, którzy twierdzą, że przez taki zapis będą musieli zamknąć rodzinne interesy.
Uchwała dotyczy jedynie 10 sklepów w centrum miasta. - Ze statystyk wynika, że najwięcej interwencji policji i straży miejskiej jest właśnie w tych miejscach. Przeprowadźmy eksperyment, dajmy sobie czas, by się przekonać, czy jeśli wyeliminujemy nocną sprzedaż alkoholu, będzie spokojniej - tłumaczył sekretarz miasta Włodzimierz Patalas. Za wprowadzeniem zakazu było 18 osób, przeciw 13, a 6 wstrzymało się od głosu. Uchwała wejdzie w życie 14 dni od daty ogłoszenia.
Zły pomysł
Przeciwko uchwale protestują posłowie PO. Tłumaczą, że jest to ograniczanie swobody działalności gospodarczej. - Daliśmy właścicielom sklepów koncesje, płacą podatki, inwestują, a teraz chcemy pozbawić ich prawa do zarabiania. To jest działanie przeciwko lokalnym przedsiębiorcom. Od zapewnienia porządku i bezpieczeństwa są policja i straż miejska - mówiła TVN24 szefowa klubu PO Renata Granowska. Za wprowadzeniem restrykcji byli także radni z klubu prezydenta Dutkiewicza.
Przeciwko pomysłowi radnych protestują właściciele sklepów. Przekonują, że uchwała oznacza dla nich bankructwo.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24