Na bankietach nie należy nakładać zbyt dużo jedzenia, aby na talerzu zmieścił się kieliszek z winem. To jedna z zasad jakie przyswoją pracownicy Biura Bezpieczeństwa Narodowego na kursie protokołu dyplomatycznego - donosi "Rzeczpospolita".
Protokół dyplomatyczny to savoir-vivre spotkań międzynarodowych. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego postanowiło nauczyć go większość swoich pracowników. W pierwszej grupie szkolonych będzie 28 spośród 60 zatrudnianych przez prezydenckie biuro osób. "Rzeczpospolita" informuje, że za kurs trzeba zapłacić 1500 zł. od osoby, ale grupy mogą liczyć na rabaty.
- To bardzo potrzebne szkolenie, bo podczas spotkań na szczeblu międzynarodowym nie powinno dochodzić do pomyłek dyplomatycznych – powiedział gazecie szef BBN Władysław Stasiak. Jego zdaniem taki kurs to podstawa, bo w biurze nie ma departamentu, który nie miałby styczności ze sprawami międzynarodowymi i dyplomacją.
Od poniedziałku jego podwładni uczą się m.in., jakimi sztućcami powinno się jeść rybę, jak zaadresować korespondencję do ambasadora, jak usadzić gości i jak się zachować podczas bankietu. - Żelazną zasadą jest, że dyplomata przychodzi na bankiet najedzony – tłumaczy kursantom jeden z prelegentów.
Kurs dla pracowników BBN prowadzi Roman Czyżycki z Akademii Dyplomatycznej Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, a w latach 1996 – 1999 ambasador RP w Portugalii. Zajęcia podzielone są na kilka części, m.in. etykieta dyplomatyczna, adresowanie korespondencji, organizacja spotkań międzynarodowych.
Adam Rotfeld, były szef MSZ pytany przez "Rzeczpospolitą" czy pracownikom BBN, taka wiedza jest niezbędna, odpowiada: - Protokół dyplomatyczny to prawo drogowe dla wszystkich, którzy zajmują się sprawami międzynarodowymi. Zalecam je wszystkim instytucjom łącznie z ministerstwami Rolnictwa oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu