Rosyjskich dokumentów wciąż nie ma, chociaż, jak zapewniali rosyjscy prokuratorzy pierwsze materiały miały trafic do rąk polskich śledczych w tym tygodniu. Polscy prokuratorzy wciąż czekają na zapisy przesłuchań świadków, raporty z miejsca oględzin i wreszcie na zapisy z tzw czarnych skrzynek.
Na razie nie wiadomo, kiedy większość z tych materiałów trafi do Polski. Wciąż też niewiele wiadomo na temat pracy kontrolerów lotniska w Smoleńsku, chociaż jeżeli wziąć pod uwagę wypowiedzi strony rosyjskiej, do ich pracy nie było żadnych zastrzeżeń. Nie jest to jednak jednoznaczne, a na bardziej szczegółowe pytania dziennikarzy eksperci rosyjscy milczą. Milczą, chociaż pytania o wartości ciśnienia na lotnisku, które kontrolerzy podawali polskim pilotom Tupolewa, są dla wyjaśnienia tej katastrofy bardzo istotne. Pozwoliłyby z pewnością przynajmniej w dużej mierze odpowiedziec na pytanie, dlaczego tuż przed katastrofą samolot był za nisko. Bo był - jak się okazuje jedynie na ostatnim odcinku próby podejścia do tzw wysokości decyzji, a więc do 100 metrów, na których załoga musi podjąc decyzję czy ląduje czy nie. A więc, jak się okazuje ten manewr, który wykonywała załoga nie koniecznie był typowym podejściem do lądowania, a jedynie próbą sprawdzenia, czy uda się „posadzic” maszynę na ziemi, czy nie, czy piloci zobaczą ziemię, czy nie. Wiadomo, że z tym ostatnim mogli mieć problem, bo jak mówił mi porucznik Artur Wosztyl – dowódca Jaka40, który lądował ponad godzinę przed Tupolewem na tym lotnisku – pogoda rzeczywiście była fatalna, a mgła bardzo szybko gęstniała. Zresztą on i jego załoga kilkakrotnie informowała kolegów z prezydenckiego samolotu o tych warunkach atmosferycznych. Te informacje załoga Tupolewa „miała wziąć” pod uwagę. Nie wiadomo zatem, co spowodowało, że mimo to samolot znalazł się za nisko. Nad tym zastanawia się nie tylko porucznik Wosztyl, który w momencie tragedii czekał na swoich kolegów i koleżanki na płycie lotniska w Smoleńsku. Jemu udało się wylądować, on sam otrzymał od smoleńskich kontrolerów precyzyjne informacje, czy takie same otrzymała tez załoga Tupolewa? Być może odpowiedź na to pytanie uda się poznać po całkowitej analizie zapisów wszystkich rejestratorów? Także tych urządzeń, które zamontowane były na wieży kontroli, a także po wynikach specjalnych oblotów technicznych wykonanych kilka dni po katastrofie. Tyle tylko, ze tych wyników jeszcze nie mają eksperci, a ich znaczenie dla ustalenia jednej z przyczyn katastrofy wydaje się być bardzo istotne.