- Przez cztery lata dostawała pani świadczenie na córkę. Jak się okazuje, ono się pani nie należało. Proszę oddać 15 tys. 253 - złote. Taki komunikat dostała pani Joanna Tarka, łodzianka, która samotnie wychowuje czwórkę dzieci. Kobieta nie wie, skąd wziąć taką kwotę. A urzędnicy mówią: rozumiemy jej dramat, ale takie jest prawo.
Pani Joanna wychowuje czworo dzieci. Pod koniec 2014 roku dowiedziała się, że dostawała większy zasiłek, niż powinna. O 300 złotych.
- Urzędnicy dopatrzyli się, że jedna z córek nie miała zasądzonych prawnie alimentów. A przez to nie należą się jej świadczenia rodzinne - tłumaczy kobieta przed kamerą TVN24.
To była jednak tylko jedna zła wiadomość. Druga była jeszcze gorsza.
- Dowiedziałam się też, że mam oddać wszystkie pieniądze, które dostałam na córkę przez cztery ostatnie lata. Łącznie to ponad 15 tysięcy złotych! - załamuje ręce kobieta.
Dodaje, że wszystkie otrzymane pieniądze wydała już na jedzenie, przybory szkolne, ubrania i opłaty.
- Ja dostarczałam wszystkie wymagane dokumenty. Niczego nie ukrywałam. Nie ja popełniłam błąd. Czemu zatem to ja mam być ofiarą? - pyta.
Kara za złamane życie - niższa premia
Na poczet długu, który zdaniem urzędników ma pani Joanna, zabezpieczono zasiłki, które jej dzieciom się należą. W ten sposób magistrat odzyskał już 5 tys. złotych.
- Boję się, że walcząc o kolejne 10 tys. zabiorą mi świadczenie 500 plus. Mam złamane życie - opowiada łodzianka.
Co na to urzędnicy? Przyznają, że "został popełniony błąd".
- Rocznie Centrum Świadczeń Socjalnych wydaje 75 tys. decyzji. Błędy niestety się zdarzają - mówi Grzegorz Pilaszek, dyrektor Centrum Świadczeń Socjalnych w Łodzi.
Dodaje, że winni zamieszania urzędnicy zostali już ukarani. Jak? - Obniżono im premię - mówi Pilaszek.
Twarde prawo, ale prawo?
Dyrektor Centrum Świadczeń Socjalnych wyjaśnia, że urząd domaga się tylko spłaty należności głównej. Po jej wpłaceniu odsetki mają być umorzone.
- Dodatkowo Centrum jest gotowe rozłożyć kwotę na maksymalną liczbę rat - mówi.
I podkreśla, że urzędnicy nie mają innej opcji - dług trzeba wyegzekwować, bo tego wymaga prawo.
Łodzianka szukała pomocy w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym i Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Bezskutecznie - obie instytucje przyznały rację łódzkiemu CŚS.
- Mogę jedynie wyrazić ubolewanie. Zapewniamy jednak, że nie zabierzemy żadnych świadczeń z programu 500 plus – kończy Pilaszek.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź